Teraz tzw. fake newsy kojarzą się przede wszystkim z epidemią SARS-CoV-2/COVID-19. Administratorzy FB doszli do wniosków, że wiele, w ich ocenie, fałszywych wieści nie jest nawet czytanych przez fejsbukowiczów, lecz udostępnianych tylko dlatego, że zainteresowali się intrygującym, sensacyjnym tytułem. FB postanowił promować „bardziej świadome udostępnianie artykułów z wiadomościami”. Testowana funkcjonalność sprawi, że jeśli będziesz chciał udostępnić jakiś tekst bez jego czytania, a algorytmy FB uznają, że mogą być one nieprawdziwe, to zobaczysz monit od administratora portalu. Będzie zachęcał do otworzenia udostępnianego linku i zapoznania się z treścią dalej kolportowanego materiału.
Co prawda FB usuwa/zaznacza takie fake newsy, ale wciąż toczy się walka między nim a kreatorami takich treści, więc nadal udaje się im przeniknąć przez sito. O tym, że nie jest to łatwa walka świadczy to, że FB sięgnął po omawiane rozwiązanie, choć latem ub. roku koncern Marka Zuckerberga wprowadził mechanizm powiadomień o źródle materiału traktującego o epidemii, za wyjątkiem sprawdzonych w rodzaju WHO czy instytucji rządowych.
FB nie tylko wysyłał i wysyła ostrzegawcze komunikaty. Często sięga po tzw. banowanie, czyli blokowanie na jakiś czas kont tych użytkowników, którzy – w opinii zaprogramowanych algorytmów lub niezależnych weryfikatorów – głoszą tezy sprzeczne z oficjalnym stanem wiedzy na temat koronawirusa i wywoływanego przezeń choroby. Spotkało to m.in. dr. n. med. Zbigniewa Martykę, sztandarowego, można tak określić, krytyka rządowej strategii pandemicznej. Nie raz i nie dwa, więc lekarz postanowił nie zamieszczać już merytorycznych wpisów na FB, ale na specjalnie ku temu założonej, prywatnej stronie internetowej. W polskiej przestrzeni internetowej tropieniem, mniej lub bardziej, zafałszowanych „epidemicznych” treści zajmują się osoby tworzące portal FakeHanter. Wyjaśnia niekoniecznie tylko w kwestiach dotyczących spraw natury SF, czyli wszczepiania czipów przy podawaniu szczepionek. Również w mniej fantastycznych, a nawet realnych. „Czy Rada Miejska Wałbrzycha wprowadziła obowiązek szczepień na COVID-19 dla mieszkańców i osób pracujących na terenie miasta?” – pyta FakeHunter eksperta, a ten odpowiada:
„Nie jest prawdą, że uchwalenie przez Radę Miasta w Wałbrzychu obowiązku szczepienia dla mieszkańców i pracujących na jego terenie osób wprowadza obowiązek szczepień przeciwko COVID-19. „Podjęta w Wałbrzychu uchwała jest niezgodna z prawem (…) Podjęcie takiej uchwały w sytuacji, gdy choroba ta w ogóle nie jest wpisana na listę chorób zakaźnych objętych obowiązkiem szczepień jest zupełnie niezgodne z prawem i stanowi sprzeczność samą w sobie. Trzeba pamiętać również, że szczepienie jest świadczeniem zdrowotnym, a nie ma takich przepisów na poziomie żadnej z ustaw, które by zobowiązywało kogokolwiek, aby poddawał się wbrew własnej woli świadczeniom zdrowotnym – podkreśla dr hab. Sławomir Patyra z Instytutu Nauk Prawnych Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Podajemy to wyjaśnienie na wypadek, gdyby w sieci pojawiły się treści „z dobrze poinformowanych źródeł” o tym, że z Wałbrzycha rząd zrobił sobie poligon doświadczalny przed wprowadzeniem obowiązku szczepienia się przeciw covidowi.