Wzrasta zachorowalność i śmiertelność z powodu raka prostaty. Polska należy do tych nielicznych krajów w Europie, w którym śmiertelność od 2015 roku stale rośnie. W ciągu kilkunastu ostatnich lat liczba zachorowań wzrosła o 25 proc, a liczba zgonów zwiększyła się o 20 proc. A chociaż i nasi pacjenci mają dostęp do nowych terapii, to jest grupa chorych, dla których w naszym kraju nie ma leczenia, dla nich jest ono niedostępne.
Grupa M0 w próżni
To pacjenci z rakiem nieprzerzutowym, opornym na kastrację, określani jako grupa M0 – M zero. O tym, że są chorzy, świadczy rosnące stężenie PSA – wskaźnika charakterystycznego dla prostaty. Zazwyczaj są w dobrej kondycji, ale bomba tyka.- Gdyby otrzymali leczenie, którego celem jest odsunięcie w czasie pojawienia się przerzutów, mogliby w takim stanie żyć jeszcze długo – mówi dr hab. Jakub Żołnierek z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie, Państwowego Instytutu Badawczego. Nowoczesne leki androgenowe wydłużają czas do ujawnienia się przerzutów o ok. dwa lata w stosunku do obecnie dostępnych leków, tym samym wydłużają czas całkowitego przeżycia.
Czekają…na przerzuty
Tymczasem ci chorzy, a jest ich ok. 400, wiszą w próżni, bo leczenie mogą otrzymać dopiero wówczas, gdy pojawią się przerzuty. Z tym, że to leczenie będzie wtedy bardziej agresywne, obciążone wieloma niepożądanymi objawami i dużo mniej skuteczne.
Już w 2019 r. Europejskie Towarzystwo Urologiczne u pacjentów z rakiem opornym na kastracje, u których nie stwierdzono przerzutów, rekomendowało terapię nowoczesnymi lekami antyandrogenowymi takimi jak apalutamid, darolutamid czy enzolutamid. Także Polskie Towarzystwo Urologiczne zawiera takie wytyczne.
Dane z raportu Narodowego Instytutu Onkologii dotyczącego wpływu pandemii Covid-19 system opieki onkologicznej pokazują, że choć zmniejszyła się liczba rozpoznań raka prostaty, istotnie wzrosła liczba zgonów na ten nowotwór w ciągu trzech miesięcy od jego zdiagnozowania. Świadczy to o znacznym zaawansowaniu choroby w momencie rozpoznania. Analizy NFZ pokazują, że mimo wystawianych kart DILO, od początku br. liczba wizyt w szpitalach onkologicznych spada. Dlatego tak ważne jest, aby zgłaszać się na badania profilaktyczne oraz na konieczną diagnostykę.
Bożena Stasiak