To co dla korzystającego ze świadczeń opłacanych przez NFZ jest nowością, czym takim nie jest dla tych, którzy korzystają z prywatnego leczenia. Tak w dużych centrach medycznych, jak i mniejszych placówkach, wystarczy wejść na dedykowaną stronę, zalogować się i ma się dostęp do wiedzy, jaki lekarz i kiedy może przyjąć pacjenta. Potem wystarczy „zaptaszkować” wybór i czekać na sms przypominający o zaplanowanej wizycie. I coś takiego ma być dostępne dla pacjentów korzystających z publicznej opieki zdrowotnej. „Dziennik Gazeta Prawna” przypomniał o tej idei i poinformował, że na Ministerstwo Zdrowia na jej urzeczywistnienie, które ma ułatwić życie milionom pacjentów, przeznaczy 120 mln zł, z funduszy unijnych. By korzystać z e-rejestracji trzeba mieć aktywne Internetowe Konto Pacjenta (IKP). Dziś ma je TYLKO 33 proc. uprawnionych.
Z tego co zapowiedział wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński wynika, że system e-rejestracji będzie nieco odmienny od wyżej zaprezentowanego. Pacjent loguje się na IKP i po „wskazaniu świadczenia medycznego otrzymuje informację zwrotną o wolnych terminach wizyt”. Reszta procedury ma przebiegać tak, jak w prywatnych centrach medycznych. Pacjent dostawałby powiadomienia o nadchodzących wizytach i przypomnienia (w centrach to dzień, dwa przed zaplanowaną wizytą) o możliwości odwołania wizyty.
W prywatnej opiece medycznej system e-rezerwacji działa i jest sprawdzony. Tam możliwość zdublowania wizyty u doktora jest zminimalizowana. Zapisać można się zasadniczo tylko poprzez internet. Tymczasem w publicznym systemie, obsługującym wielokroć więcej pacjentów, nie można tak szybko wyeliminować klasycznej formuły rejestracji, czyli „podchodzi pacjent do okienka”. PROGRAM E-ZDROWIE, czyli proces informatyzacji/cyfryzacji publicznej ochrony zdrowia w ocenie resortu przebiega dobrze i Polska w tej mierze ma się czym pochwalić w Unii Europejskiej. 100 proc. zwolnień L4 wystawianych jest w formie elektronicznej. 95 proc. recept również jest wystawianych w wersji cyfrowej. W opinii resortu e-rejestracja będzie także korzystna dla systemu i ogółu pacjentów. Nawet kilkanaście procent wizyt mogłoby się odbyć dodatkowo, gdyby tylko osoby, które były umówione, odwołały wizytę odpowiednio wcześnie i pozwoliły skorzystać z tego innym. „Przypominajki” o zaplanowanych wizytach mają być w tym pomocne. Od grudnia 2021 r.
Polecany artykuł: