Gorączka, mimo domowych sposobów, opadała tylko nieznacznie. Samopoczucie pogarszało się z minuty na minutę, w pewnym momencie zaczął majaczyć. Żona wezwała karetkę.
Okazało się, że to pneumokokowe zapalenie płuc, którego nabawił się od…wnuków, będących nosicielami tej bakterii. Tak więc, to nie on im, ale one jemu, będąc nosicielami (prawdopodobieństwo nosicielstwa pneumokoków u dzieci szacowane jest na ok. 60 proc.) przekazały zakażenie. Lekarz powiedział, że miał wyjątkowe szczęście, bo jeszcze chwila i mogłoby dojść do sepsy, której mógłby nie przeżyć. Dziś czuje się już dobrze, choć nie tak dobrze, jak przed tym zakażeniem. Jego żona, której życiową dewizą jest, że nic nie dzieje się bez powodu, mówi (on twierdzi, że złośliwie…), że ta sytuacja przekonała go do szczepień. On, przeciwnik każdych poza grypą, dał się namówić na szczepienie przeciwko pneumokokom. Mało tego, oświadczył dzieciom, że zaszczepi się przeciwko każdej chorobie, na którą są szczepienia, bo jeszcze chce trochę pożyć. Przecież ma dopiero 72 lata…
Groźne, wszędobylskie bakterie
Zapalenie płuc jest jedną z najczęstszych przyczyn hospitalizacji osób dorosłych. W dużej mierze odpowiedzialne za to są pneumokoki, bakterie Streptococcus pneumoniae, które zakażają, podobnie jak grypa, drogą kropelkową, ale zarazić się można także przez dotykanie powierzchni, na których osiadły.
– Trzeba mieć świadomość, że zapalenie płuc to nie jest cięższe przeziębienie, tylko bardzo poważna choroba ogólnoustrojowa, która zawsze może się wiązać z groźnymi skutkami dla zdrowia i życia. Pneumokokowe zapalenia płuc obciążają cały organizm, a także zaostrzają przebieg chorób przewlekłych. Powikłaniem może być np. nasilenie niewydolności serca, arytmia, wzrasta ryzyko zawału i udaru – wyjaśnia dr Piotr Ligocki, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i ordynator Klinicznego Oddziału Reumatologicznego 10. Klinicznego Szpitala Wojskowego z Polikliniką w Bydgoszczy. – Pneumokoki go groźne wszędobylskie bakterie. Świetnie się czują w temperaturze pokojowej. Wywołują wiele zakażeń, nie tylko zapalenia płuc, ale też zapalenia ucha, zatok, opon mózgowo-rdzeniowych. Najbardziej niebezpiecznym skutkiem ich poczynań jest sepsa w przebiegu inwazyjnej choroby pneumokokowej (IChP).
Liczna grupa ryzyka
Grupa osób, które szczególnie są narażone na atak pneumokoków, jest liczna. To przede wszystkim osoby z przewlekłymi schorzeniami: chorobami płuc (zwłaszcza POChP), serca, wątroby, nerek, cukrzycą, nowotworami i wszelkimi stanami upośledzonej odporności. Czynnikiem ryzyka jest również wiek. Osoby powyżej 65. roku życia, także te zdrowe, mają słabszą odporność immunologiczną w porównaniu z populacją osób młodszych, są więc bardziej narażone na działanie rozmaitych patogenów. A jeśli do tego dojdzie jakaś choroba przewlekła, to ryzyko się zwiększa.
Antybiotyki? Coraz mniej skuteczne
Pneumokokowe zapalenie płuc można opanować antybiotykami. Ale nie jest to takie proste, bo coraz częściej mamy do czynienia z antybiotykoopornością. Stosowane tam, gdzie nie byłyby wskazane, nadużywane bez potrzeby, aplikowane na infekcje wirusowe, na które nie działają, spowodowały, że teraz nie działają nawet tam, gdzie są konieczne.
- Skutki zbytniego szafowania antybiotykami dotkliwie odczuwają teraz m. in. Hiszpanie, gdzie przez pewien czas można je było nabyć…bez recepty. I teraz sytuacja na Półwyspie Iberyjskim jest tragiczna, bo większość tzw. śmiertelnych bakterii jest obecnie lekooporna. Nie reagują nawet na bardzo silne połączenia kilku antybiotyków – dodaje dr Ligocki.
Szczepienia ratują życie
Zgodnie ze znaną zasadą, że lepiej zapobiegać niż leczyć, uratować zdrowie i życie mogą szczepienia przeciwko pneumokokom, które są dostępne także dla osób starszych. I co istotne, szczepionki chronią przed tymi najbardziej zjadliwymi typami tej bakterii (a do tej pory zidentyfikowano ok. 100 serotypów). Szczepionkę przeciwko pneumokokom można podawać razem ze szczepionką przeciwko grypie.
- W pierwszej kolejności powinny zaszczepić się osoby z grupy ryzyka, a wśród nich oczywiście dziadkowie, którzy mają kontakt z wnukami, i oczywiście same wnuki – podkreśla dr Ligocki.