CHOROBY WSPÓŁISTNIEJĄCE. Oto przykład na to, jak tzw. zwykli ludzie mogą posługiwać się hermetycznym językiem medycznym, nie wiedząc, o czym mówią. I nic dziwnego, skoro w komunikatach Ministerstwa Zdrowia podaje się, że zmarli (przez zarazę) „mieli choroby współistniejące”, ale jakie, to Bóg i minister Szumowski raczą wiedzieć.
DYSTANS SPOŁECZNY. Stare pojęcia mogą znaczyć w czasie zarazy zgoła coś odmiennego niż przed epidemią. Drzewiej dystans społeczny to był między układającym ten słownik, a dajmy na to, Billym Gatesem. Teraz to jest odległość, która musi dzielić piszącego od Gatesa, by się nie pozarażali. Z drugiej strony miło wiedzieć, że od takiego bogacza zwykłego człowieka może dzielić tylko 2 metry, a nie ponad 100 mld zielonych.
KORONAWIRUS. Jeszcze pół roku temu mało kto wiedział o jego istnieniu. Teraz równie niewielu wie, że SARS-CoV-2, to nie jedyny mikrob z rodziny ukoronowanych. Podobno jest ich kilka tysięcy. Jako, że wirusy mogą się mutować, to „covy” i vidy” powinny się pojawić w przyszłości, by zmieniać nową rzeczywistość na jeszcze nowszą.
KWARANTANNA. Jakby ktoś nie wiedział, to słówko jest włoskiego pochodzenia i oznacza circa „czterdzieści”. Tyle dni w odosobnieniu musieli spędzić żeglarze (w obawie przed zawleczeniem jakieś zarazy) przybywający parę wieku temu do Wenecji. Zatem, jeśli ktoś pyskuje na rząd i WHO, że osadził go na 14 dni, to niech się cieszy, że tylko na tyle! Jednak bez przesadnego optymizmu, w II fali epidemii władza może sięgnąć po wzorce z Republiki Wenecji.
MASECZKA. Sztandarowy przykład tego, że SARS-CoV-2 nie tylko może negatywnie oddziaływać na płuca, ale na mózg także, to znaczy się na jego funkcjonowanie. Kompletny chaos decyzyjny w kwestii maskowania ludów w całym świecie i w Polsce w szczególności. Na początku eksperci mówili, że zdrowi nie chodzą w maskach, bo im to szkodzi. Później okazało się, że szkodzi społeczeństwu, skoro 80 proc. może zachorować, a 60 proc. przechodzić chorobę bezobjawowo, to najlepiej będzie, jak się wszystkich zamaskuje. Z wyjątkiem dzieci w wózkach i premiera przy stole restauracyjnym, podczas gospodarskiej wizyty w terenie. Na szczęście minister Szumowski żartował tylko, gdy mówił, że parada w maskach zostanie skasowana, gdy zaistnieje szczepionka. Znaczy się, wg ministra, za jakieś dwa lata. I jak tu wierzyć politykom, co sobie robią jaja z poważnych spraw? Oddychajcie bez masek na twarzy, bo na jesień znów mogą być w modzie!
MINISTER ŁUKASZ SZUMOWSKI. Oto przykład tego, jak łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Na początku epidemii, to go prawie wszyscy kochali. Znaczy się opozycja nie demonstrowała takiego uczucia, ale i też nie potępiała w czambuł bohaterskiego profesora. Niektórzy myśleli, że to cuda jakiś, że będzie normalnie. Normalnie to jest jednak u nas tak, że opozycja wali we władzę i vice versa. Nawet zapowiadana przez premiera „nowa normalność” nie zakłada, że wszyscy Polacy to jedna rodzina i że mamy kochać się jak bracia itd.
#NIEKŁAMMEDYKA. Sporo nieobeznanych w tłiterach i temu podobnych dowiedziały się co to jest ten hasztag. Sporo z nich odetchnęło ulgą, kiedy okazało się, że to nie wirus, na co wskazywać mogłaby krateczka. Niestety, wirus to jest językowy, żerujący na poprawnej polszczyźnie, bo nie mówi się np. „nie kłam prezesa”, tylko „nie okłamuj prezesa”. Tym sposobem regionalizm galicyjski chyba na trwałe się zadomowił, ale – spokojnie – „nie dajmy się zwariować” choć jest równie niepoprawne, to za poprawne jest uważane od 1980 r.
NOWA NORMALNOŚĆ. Premier Morawiecki użył tego określania, jako jeden z pierwszych polityków w świecie. Czy komuś je socjalizował, czy też sam to określenie wymyślił, nieistotne. Istotne jest to, że „nowa normalność” ma się tak to tej poprzedniej, jak demokracja ludowa miała się do tej burżujskiej demokracji. Należy się cieszyć z nowego. Nawet 100 bin ladenów nie zrobiło tak wiele dla globalnej poprawy bezpieczeństwa ludzi, co niewidzialne mikroby. W ramach zmodernizowanej normalności czeka nas wiele nowości. Przyzwyczailiśmy się choćby, że do samolotu nie wejdzie się z swoją flaszką wody. To przywykniemy i do tego, że ludzie z gorączką mają siedzieć w domu, a nie szwendać się po świecie!
OZDROWIENIEC. Patrz hasło „wiarus”.
SARS-CoV-2 i COVID-19. W świecie chyba wszyscy piśmienni wiedzą, co oznaczają te obco(już nie)brzmiące słowa. A połowa z nich potrafi je napisać z pamięci i bez błędu. Niestety, tylko nieliczni odróżniają wirusa od bakterii. Nawet ci, którzy przenoszą pojęcia z medycyny na świat polityki.
SZCZEPIONKA. Oczywiście przeciwko zarazie wywołanej przez SARS-CoV-2. Coś, co rozgrzewa spory przy piątkowym piciu wódki bardziej niż typowanie kandydatów do pokonania prezydenta Dudy. U niektórych, na ten przykład piosenkarki Górniak, szczepionka, której jeszcze nie ma, już daje takie skutki uboczne, że artystka oświadczyła, iż ma ją w poważaniu. Znaczy się zapisuje się do kręgu antyszczepionkowców. W patriotycznej części obozie proszczepionkowców też widać skutki uboczne globalnej dyskusji o szczepionce. W 2020 r. (albo najpóźniej w 2021) Polacy mają wynaleźć skuteczną szczepionkę przeciwko koronawirusowi. Wtedy pobijemy rekord z 1989 r. Wówczas to dzięki Polakom upadł komunizm i nastała wolność, a teraz uratujemy od śmierci miliony ludzi w całym świecie!
SZPITALE JEDNOIMIENNE. Przed epidemią przeciętny Polak wiedział, że szpitale są dobre albo złe. I to mu wystarczało do (nie)szczęścia). A jak chińska zaraza (uwaga, bez obrazy – skoro SARS-CoV-2 rozprzestrzenił się na świat z Chin, to jakaż to ma być plaga, może paragwajska?) zawitała do Polski, to pacjent dowiedział się, że są takie szpitale, w których, nawet jak są najlepsze, nie chciałby się znaleźć. Oczywiście mowa o szpitalach jednoimiennych. Wyobraźcie sobie, jaka byłaby panika, gdyby je nazwano, zwyczajnie, zakaźnymi, albo nie daj Boże, epidemicznymi! A mówią, że PiS nie ma pojęcia o pijarze!
TELEMEDYCYNA. Lubimy odkrywać Amerykę. Pewien mieszczuch ze sztuki Moliera nie wiedział, że mówi prozą. U nas wielu nie wiedziało, że dzwoniąc do lekarza (dawano temu), to on nie radził, ale udzielał telemedycznej porady. No i mamy podstawową opiekę zdrowotną w 90 proc. telemedyczną. W III fali epidemii (albo I innego SARSa) obecnie prowadzone prace nad zastosowaniem sztucznej inteligencji przyniosą efekty. Telefon będzie odbierał AI-robot, który równie (nie)skutecznie może zdiagnozować chorego, co żywy doktor. Lekarze natomiast... Nie wiadomo, co w takich czasach począć trzeba byłoby z lekarzami rodzinnymi.
WIARUS. Inaczej OZDROWIENIEC. „Wiarus” to ktoś pokonał wirusa i może teraz pouczać innych, co trzeba robić, by COVID-19 nie był wyjściową przyczyną teleportacji na najbliższy cmentarz. Poza tym „wiarus” kojarzy się z wojną, a ta potrzebuje bohaterów, nawet jeśli jest to wojna z koronawirusem.
I to by było na tyle. Dalej sami możecie uzupełniać ten słowniczek.
Czytaj SUPER EXPRESS bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie SUPER EXPRESS. KLIKNIJ tutaj.
Polecany artykuł: