Organizator Kongresu, periodyk „Rynek Zdrowia” i portal rynekzdrowia.pl udostępnił zapis poniedziałkowej (25 maja) sesji „Finansowanie ochrony zdrowia – nowe spojrzenie w dobie pandemii”. Zwróciliśmy w niej szczególną uwagę na to, w w tzw. temacie miał do powiedzenia lub przekazania wiceprezes NFZ. W końcu od tego w jakiej kondycji jest/będzie Fundusz zależy poziom i jakość leczenia Polek i Polaków, dzieci, młodych, starszych i starych. – Przede wszystkim warto powiedzieć, że wszystkie wydatki związane ze zwalczaniem COVID-19 nie są finansowane ze składek, które pobieramy z tytułu ubezpieczenia zdrowotnego, ale ze środków przekazywanych z budżetu państwa lub z funduszu COVID-owego, który funkcjonuje przy premierze Morawieckim. Mamy w ten sposób gwarancję, że zwalczanie COVID-19 nie ograniczy naszych wydatków na walkę z innymi chorobami – uspokajał prezes NFZ. A to oznacza, że te 400 mln zł jakie NFZ wypłacił dotychczas za świadczenia związane z leczeniem C-19 byłby pokrywane nie z kasy Funduszu, ale z wcześniej wymienionych źródeł.
Jak będą miały się płatności składek do maja do końca roku? Tego wiceprezes nie wyjawił. Skoro eksperci szacują, że polskiej gospodarce grozi, po raz pierwszy od 30 lat, recesja, a ta jest związana ze wzrostem bezrobocia, to logiczne jest, że strumień wpływu gotówki z tytułu składek do NFZ będzie mniejszy. Pieniędzy w kasie NFZ może nie będzie mniej. Zgodnie z ustawą 6 proc. PKB na zdrowie budżet państwa jest zobligowany do uzupełnienia niedoboru składek, tak by na ochronę zdrowia było przeznaczone minimum 5,03 proc. Eksperci szacują, że przy umiarkowanej recesji taki niedobór wyniósłby ok. 20 mld zł. Na pocieszenie można dodać, że NFZ będzie mógł nieco zaoszczędzić na POZ (podstawowej opiece zdrowotnej) utrzymując teleporady, które dziś stanowią ok. 90 proc. wszystkich konsultacji medycznych w poradniach.
Czytaj SUPER EXPRESS bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie SUPER EXPRESS. KLIKNIJ tutaj.