Te słowa wypowiedział równo pół roku temu Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). 11 marca 2020 r. WHO podało, że od grudnia 2019 r. SARS-CoV-2 pojawił się w ponad 110 krajów. Przypomnijmy, że po Chinach pojawił się we Włoszech, w Iranie i Korei Południowej. „W Chinach kontynentalnych odnotowano ponad 80 tys. zakażonych i ponad 3100 zgonów, we Włoszech odpowiednio ponad 10,5 tys. i 827, w Iranie - 9 tys. i ponad 350, w Korei Płd. ponad 7,7 tys. i 61” - donosiły agencja prasowe. Do 11 września w świecie stwierdzono 27,8 mln przypadków zakażenia SARS-CoV-2, a za przyczyną choroby wywołanej przez wirusa zmarło ponad 903 tys. ludzi w 188 krajach świata.
Dziś już SARS-CoV-2/COVID-19 na tyle zakorzeniły się w globalnej świadomości, że tylko specjaliści pamiętają, dlaczego WHO ogłosiło stan pandemii. By to nastąpiło, w lutym WHO zakładało, że da się zahamować rozprzestrzenianie się wirus, muszą być spełnione następujące warunki: • choroba występuje na całym świecie, • wystepują długi czas zaraźliwości oraz wysoka zaraźliwość przy stosunkowo niskiej śmiertelności, pojawia się nowy wirus i rozprzestrzenia po świecie, a większość osób nie ma na niego odporności. W „półrocznicę” ogłoszenia pandemii na stronie WHO nie wstawiono oficjalnego komunikatu związanego