O tym, jak bardzo, świadczy również i to, że na jej temat powstało do tej pory ponad 9 tys. publikacji, a w ubiegłym roku przeprowadzono pięć różnych badań klinicznych z jej udziałem. Jedno z nich, realizowane przez grupę badaczy z Hiszpanii, zostało już zakończone, a wyniki okazały się niezwykle interesujące. Naukowcy wykazali, że u pacjentów, u których doszło do zakażenia koronawirusem, podawanie laktoferyny przyspiesza proces ich zdrowienia, ograniczając go do 4 – 5 dni, a objawy zakażenia są duże łagodniejsze.
Przełomowym odkryciem w lutym tego roku okazały się wyniki innego, włoskiego badania, wyjaśniające, jaki jest mechanizm działania laktoferyny. Białko to bowiem nie tylko wspiera właściwą odpowiedź immunologiczna w przypadku kontaktu z wirusem Sars-Cov-2, ale wpływa na korzystny profil cytokin, wytwarzanych podczas infekcji, co pomaga w wyciszaniu tzw. „burzy cytokinowej”. Ponadto reguluje poziom żelaza. Stąd, z uwagi na swoje właściwości, dopasowywania się do potrzeb organizmu, laktoferyna została nazwana białkiem-kameleonem.
Laktoferyna naturalnie występuje m. in. w mleku kobiecym, łzach, ślinie. Jest elementem wrodzonego układu odpornościowego, działa jak „mina przeciwpiechotna”, niszcząca patogen, czy to wirus, czy bakteria. Istnieją dowody, że wiąże się z różnymi receptorami, w tym receptorem ACE-2, który wykorzystuje koronawirus. W tym kontekście jest rozpatrywana jako terapia wspomagająca w Covid-2 – mówi dr Paweł Grzesiowski.