Pani Eugenia dziś już nie myśli o chorobie, która groziła usunięciem jej kobiecości. Jest szczęśliwa i zdrowa jak ryba. A wszystko dzięki Tadeuszowi Grzesiakowi, bioenergoterapeucie.
Patrz też: Cud w Sokółce to oszustwo?
- Odkąd poznałam moc uzdrawiania pana Tadeusza, stałam się zupełnie innym człowiekiem - wyznaje z uśmiechem pani Eugenia Nowaczyk (62 l.) ze Ślesina koło Nakła. Ale jeszcze kilka lat temu nie było jej wesoło. Potworny ból w okolicach brzucha był tak silny, że kobieta nie mogła nawet chodzić. A lekarze nie wahali się ani chwili, tylko kazali jej usunąć całą macicę. - Guzy, które miałam, były tak ogromne, że spokojnie można je było wyczuć palcem - twierdzi kobieta.
- Tak bardzo się bałam operacji, że wszędzie szukałam ratunku. O mocy pana Tadeusza dowiedziałam się od znajomej. Ani chwili się nie zastanawiałam, tylko chwyciłam za słuchawkę i zadzwoniłam. Miałam nadzieję, że stanie się cud i ten człowiek mnie uzdrowi - mówi pani Eugenia.
Tadeusz Grzesiak przyjął zbolałą kobietę, a po dziewięciu seansach guzy nagle zaczęły się zmniejszać, aż wreszcie zupełnie zniknęły! - Poszłam do ginekologa na badania. Pamiętam, jaka byłam zaskoczona, gdy powiedział mi, że po guzach nie ma nawet śladu - mówi pani Nowaczyk.
Od tamtego czasu kobieta zgłasza się do uzdrowiciela z każdą dolegliwością. - Dzwonię do Tadeusza Grzesiaka ze wszystkim: z migreną, z zawrotami głowy, wszelkimi bólami. Zawsze, jak coś mi dolega, wykręcam numer do mojego uzdrowiciela i nie zdarzyło się jeszcze, by mi nie pomógł. Wystarczy kilka jego słów, by ból zniknął jak ręką odjął - dodaje pani Eugenia.