wódka i zagryzka

i

Autor: Andrzej Bęben

Topimy życiowe frustracje w alkoholu. To jeden ze skutków ubocznych pandemii

2022-01-12 18:49

Na frasunek dobry trunek – głosi myśl, której autorem jest polski lekarz Sebastian Petrycy (1554-1626). Wówczas psychologów nie było. Dziś korygują to porzekadło. Przypominają, że nasze społeczeństwo ma problem z alkoholem i spora jego część topi smutki życia codziennego w alkoholu. Statystycznie w 2020 r. Polak wypił 11,7 l czystego spirytusu. Z tego można przyrządzić dwa razy więcej mocnej wódki!

– Powinniśmy jak najszybciej zająć się edukacją społeczeństwa, zarówno w szerokim, jak i wąskim, rodzinnym zakresie. Powinniśmy odebrać alkoholowi jego historyczną rolę topienia smutków i skupić się na tym, w jaki sposób zacząć sobie emocjonalnie radzić po to, żeby pić mniej. Jesteśmy społeczeństwem, które faktycznie ma problem z alkoholem. Powinno się podnieść jego cenę, ponieważ to bezpośrednio wpłynie na spadek jego konsumpcji. Polacy powinni też terapeutycznie zaadresować swoje frustracje i dysfunkcje emocjonalne, ponieważ historycznie niestety topimy je w alkoholu – wyjaśnia agencji Newseria psycholog, dr Mateusz Grzesiak. Prawdopodobnie statystyka „alkoholowa” z 2020 r. jest już nieaktualna i pije się – co wykazały liczne badania – teraz (nie tylko) w Polsce więcej. To jeden ze skutków ubocznych pandemii.

Po libacji alkoholowej wykonawca budowlany odgryzł ucho radnemu

Specjalizujący się w profilaktyce problemów alkoholowych i narkotykowych prof. Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości, dr. hab. Krzysztof Wojcieszek mówił w Polskim Radiu 24: – Ci, którzy mieli już jakieś tendencje i maszerowali w kierunku alkoholu, pili wyraźnie więcej. Natomiast przeciętnie ludzie trochę ograniczali spożycie alkoholu. Nieco odmienny pogląd prezentowała (w grudniu) p.o. dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych  Katarzyna Łukowska. Uważa, że sytuacja epidemiczna sprzyja „zwiększonemu spożyciu alkoholu”. – Do sięgania po niego skłania przedłużająca się sytuacja wysokiego poziomu napięcia powodowanego lękiem o kolejny dzień, zdrowie własne i bliskich, niepokojem o pracę, zarobki – a tym samym zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych.

W Polsce, wg PARPA mamy ok. 800 tys. osób uzależnionych od alkoholu; chorych (bo z medycznego punktu widzenia alkoholizm, to choroba uznana przez Światową Organizację Zdrowia). I wielokroć więcej takich, którzy są na prostej drodze do alkoholizmu.

Leczenie z tej choroby jest długotrwałe i nie zawsze skuteczne. Na horyzoncie pojawiła się jednak nadzieja dla mniej lub bardziej „lubiących wypić”. Tą nadzieją jest… ketamina. To substancja o efektach dysocjacyjnych (oddzielenie ciała od umysłu) stosowna w znieczulaniu przedoperacyjnym i terapiach antydepresyjnych. Według wyników badania opublikowanego we wtorek (11 stycznia) w „American Journal of Psychiatry” osoby z poważnymi problemami alkoholowymi, którym podano wlewy ketaminy (oraz poddano terapii psychologicznej) wytrzymują w abstynencji dłużej od leczonych standardowymi metodami. U leczonych ketaminą i psychoterapią ryzyko powrotu do picia (po 6 miesiącach takiej kuracji) było 2,7 razy mniejsze niż w grupie pacjentów, którym podawano placebo i nie serwowano pomocy psychologicznej.

„W ciągu ostatnich 50 lat nie mieliśmy żadnych nowych metod leczenia alkoholizmu. Odkryliśmy, że kontrolowane, niskie dawki ketaminy w połączeniu z terapią, mogą dać nową nadzieję alkoholikom i uratować im życie” – skomentowała w wymienionym periodyku odkrycie, kierująca badaniami, prof. Celia Morgan. Tyle psycholog. Na razie co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych Polaków…

Sonda
Jak często pijesz alkohol?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze artykuły