Fundacja jest organizacją non-profit i utrzymuje się przede wszystkim z datków społeczeństwa i wsparcia rządu RP. Udało się jej, we współpracy misjonarzy stworzyć w śropdku Afryki stały ośrodek okulistyczny. Dla Tanzańczyków było to takie wydarzenie, jakby – dla porównania – w Polsce powstał szpital na kilkaset łóżek. I powstała taka klinika, w 2016 r. Centrum Zdrowia „Tazama na Tabasamu”w Kiabakari w pobliżu Jeziora Wiktorii („Spójrz i uśmiechnij się”) jest polikliniką, która dla społeczności północno-zachodniej Tanzanii jest ratunkiem na pustyni świadczeń zdrowotnych tego typu. Zakładając ten szpital, założono, że będzie on zajmował się nie tylko diagnostyką, urazówką, profilaktyką zdrowotną. W zakres jego działności wpisano także wykonywanie zabiegów okulistycznych i stomatologicznych, badania pod kątem wad wzroku oraz dobieranie okularów. Teraz Okuliści dla Afryki chcą rozszerzyć paletę świadczeń medycznych o zabiegi usuwania zaćmy. Polacy powinni pamiętać, że jeszcze kilka lat temu na taką operację czekało się kilka lat, albo jeździło się do Czech. Te problemy były niczym w porównaniu do tych, które trapią mieszkańców Tanzanii, jednego z najbiedniejszych krajów Czarnej Afryki. Od 2016 r. polscy okuliści byli już trzy razy w „Tazama na Tabasamu”. Teraz przymierzają się do czwartej misji i dlatego zbierają datki na portalu zrzutkowym.
Dlaczego zaćma? W krajach rozwijających się, bez dostępu do odpowiedniej opieki medycznej, zaćma stopniowo prowadzi do ślepoty, a tym samym wykluczenia z życia zawodowego, społecznego i zależności od innych… Dlatego działamy w samym sercu potrzeb! Dorzuć się do projektu operacji zaćmy w Kiabakarii w Tanzanii i uratuj komuś wzrok!” – apelują Okuliści dla Afryki. „Tazama na Tabasamu” rocznie przyjmuje 15 tys. pacjentów. To na razie jedyna taka placówka w rejonie Jeziora Wiktorii, gdzie większość z pacjentów nie miała kontaktu ani ze specjalistami. Do najbliższego stomatologa mają 200 km. Do okulisty/optyka z prawdziwego zdarzenia – co najmniej 470 km, a do lekarzy w stolicy – 1000 km.w Arushy lub ponad tysiąc kilometrów do stolicy Dar es Salaam.
By uzmysłowić sobie, jak przepaść dzieli afrykańską ochronę zdrowia od europejskiej podajmy kilka liczb (za Polską Fundacją dla Afryki i Polskim Centrum Pomocy MIędzynarodowej) europejską ochronę zdrowia. W Afryce główną przyczyną śmierci są infekcje dolnych dróg oddechowych, choroby biegunkowe (wynikające głównie z picia zanieczyszczonej wody oraz nieodpowiedniego żywienia), choroba niedokrwienna serca oraz AIDS. Żyć trudno. Przyjść na świat również.
Śmierć podczas porodu ponosi 525 matek na 100 tys. żywych urodzeń; w Polsce – 3. Wiele krajów Afryki Subsaharyjskiej odnotowuje najwyższy na świecie odsetek okołoporodowej śmiertelności kobiet. W Polsce ponad 95 proc. porodów jest odbierana w szpitalach, a porody w domach są praktycznie nieznane, to w Afryce jest odwrotnie (za Polską Fundacją dla Afryki). Szansa na śmierć wskutek katastrofy lotniczej wynosi jak jeden do miliona. Na to, że w Afryce umrze się wskutek niewłaściwej opieki medycznej – jak jeden do trzystu. W krajach rozwiniętych poszkodowanych poprzez niewłaściwą opiekę medyczną zostaje jeden na dziesięciu pacjentów szpitali. W Europie na jedną pielęgniarkę lub położną przypada 123 mieszkańców, w Afryce – 985. Na jednego lekarza w Europie przypada 293 potencjalnych pacjentów, natomiast w Afryce — 3324 osób. Śmiertelność dzieci poniżej 5. roku życia w Afryce, choć zmniejszyła się o połowę od roku 2000, wciąż jest o 8 razy wyższa niż w Europie… Teraz już wiadomo, dlaczego Afryka potrzebuje pomocy od bogatego świata.