W obszernym (190 stron) raporcie „Badanie dotyczące środowisk wolnych od dymu tytoniowego oraz reklamy tytoniu i powiązanych produktów” KE przypomina, że dym tytoniowy jest najlepiej udokumentowaną przyczyną chorób. Rocznie na skutek palenia umiera na świecie ponad 8 mln osób. Dym tytoniowy zawiera ponad 7 tys. substancji chemicznych w jednym papierosie, z czego ponad 70 jest silnie rakotwórczych. Jednak nie tylko tradycyjne papierosy KE uważa, za szkodzące zdrowiu. Na cenzurowanym znalazły się ich substytuty, w których zredukowano, ale nie zlikwidowano, szkodliwe związki chemiczne. Mowa o e-papierosach i podgrzewaczach tytoniu. – Zarówno w tradycyjnych, jak i w e-papierosach czy wyrobach podgrzewających tytoń jest nikotyna. A nikotyna uzależnia. Gdy pojawi się uzależnienie, późniejszy wybór produktu nie ma już większego znaczenia. I tak będziemy po niego sięgać. To oczywiste, że ludzie będą eksperymentować z różnego rodzaju produktami, które zawierają nikotynę szukając takiego, który będzie ich najbardziej satysfakcjonował, dlatego absolutnie nie możemy traktować e-papierosów jako alternatywy. To tak samo niebezpieczny i uzależniający produkt jak tradycyjne papierosy i tylko tak powinny być traktowane – stwierdziła podczas spotkania (1 grudnia) „Środy o zdrowiu z Komisją Europejską” dr Magdalena Cedzyńska, kierownik Poradni Pomocy Palącym przy Narodowym Instytucie Onkologii im. Skłodowskiej-Curie.
Z badań Instytutu (z 2018 r.) wynika, że tzw. nowatorskie wyroby tytoniowe zyskują popularność wśród młodzieży: do używania e-papierosów przyznało się 20 proc. chłopców i 19 proc. dziewcząt w wieku 16 i 18 lat.
Jednym ze sposobów wyeliminowania, albo raczej ograniczenia, palenia tytoniu (w ten czy inny sposób), który UE proponuje, to podwyższanie cen na takie wyroby. W Polsce ceny na nie są jednymi z najniższych w unijnej Europie. Daleko nam do 7-10 euro za paczkę papierosów, jak to jest w większości państw tzw. starej Unii. Od nowego roku będą droższe, ale – przynajmniej w teorii – podwyżka nie ma znamion horrendalnej. Akcyza na „fajki” wzrośnie ze 100 do 105 proc. całkowitej kwoty akcyzy, naliczonej od ceny równej średniej ważonej detalicznej ceny sprzedaży papierosów. Wzrośnie także obłożenie podatkiem wyrobów nowatorskich. W rezultacie paczka papierosów ma być droższa o ok. 30 gr., a papierosów do podgrzewania o złotówkę. Praktyka pokazuje, że ceny powinny być wyższe. To jednak nie to, co postuluje środowisko medyczne. Taka polityka wzrostu cena o parędziesiąt groszy prowadzi, w opinii dr. Pawła Koczkodaja z Narodowego Instytutu Onkologii im. M. Skłodowskiej-Curie, do tego, że konsumenci przyzwyczajają się do wyższych cen. – Tylko drastyczne, jednokrotne podniesienie ceny może spowodować podjęcie decyzji o rzuceniu palenia ze względów ekonomicznych.
Wg danych WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju ) najdroższe papierosy (średnie ceny) w 2021 r. sprzedawano w Australii – paczka za 18,73 USD. Za nią plasowali się: Nowa Zelandia – 18,35; • Wielka Brytania – 15,14; • Norwegia – 14,51; • Irlandia – 14.32; • Islandia – 13.3; • Izrael – 10,51; • Singapur –10,35; • Francja – 9,39; • Kanada – 9;15 USD. A gdzie można sobie popalić za najmniejsze pieniądze? Numer jeden: Kambodża, paczka „fajek” – 0,17 USD. Za nią: • Wietnam – 0,22. Afganistan – 0.27; Pakistan – 0,39, Chiny – 0,44; Białoruś – 0,48, Iran – 0,57; Egipt – 0,90; Kolumbia – 0,93 i Bangladesz – 0,96 USD.
Polecany artykuł: