To nie jest kolejna dieta, tylko zmiana na całe życie

i

Autor: Shutterstock

Uzależnienie od jedzenia jako jedna z przyczyn otyłości

2020-03-05 13:27

Otyłość nie jest chorobą związaną z wielkością żołądka, a z decyzjami podejmowanymi odnośnie jedzenia. Sama operacja bariatryczna nie rozwiąże problemów z jedzeniem - mówi Marzena Sekuła, psycholog, psychodietetyk.

- Dlaczego ludzie się objadają? Z łakomstwa?

Uzależnienie od jedzenia jako jedna z przyczyn otyłości
Marzena Sekuła, psycholog, psychodietetyk

W przypadku otyłości mówimy raczej o jedzeniu problemowym niż łakomstwie. Ochota na jedzenie nie jest niczym złym. Jeśli ktoś, raz na jakiś czas, z powodu łakomstwa zdecyduje się na deser, nie oznacza to, że ma problem z jedzeniem. U osób chorujących na nadwagę,  otyłość i otyłość olbrzymią jedzenie staje się  narzędziem. Na rozwój otyłości ma wpływ cała konstelacja czynników. Pobudek doprowadzających do tego, żeby jeść w nadmiarze jest bardzo wiele. Przyczyną mogą być: nieprawidłowe nawyki żywieniowe, nieregularność posiłków, mało urozmaicona dieta, słabej jakości żywność obfitująca w tłuszcz i cukier czy spożywanie alkoholu. Innym powodem mogą być emocje. Wtedy jedzenie jest narzędziem do regulacji przeżywanych stanów emocjonalnych. Nie mówimy  tylko o smutku, żalu, poczuciu winy, złości ale również o emocjach pozytywnych np. radości, miłości. Wtedy jedzenie pojawia się, żeby wzmocnić te przyjemne odczucia. Kolejna rzecz to błędne monitorowanie, czyli jedzenie na „autopilocie”, czyli nawet nie wiem, że jem. Włączam telewizor i natychmiast sięgam po jedzenie. Nagle okazuje się, że jakoś, nie wiadomo jak, orzeszki czy kanapki, które stały obok zniknęły. Mamy takie uczucie, że nawet nie wiemy, kiedy je zjedliśmy, a przecież wcale nie byliśmy głodni. Coraz częściej mówi się także o uzależnieniu od jedzenia.

- Słodycze, cukier...

- W przypadku uzależnienia nie mówimy o uzależnieniu od spożywania pewnych produktów, tylko o uzależnieniu od czynności jedzenia. Tyle, że wtedy nie sięgamy po zdrowe produkty, a po artykuły zawierające cukier i tłuszcz np. słodycze, słodkie napoje, słone przekąski, żółte sery czy sery pleśniowe. To typowe produkty z grupy comfort food, które poprawiają funkcjonowanie na poziomie naszego mózgu - aktywują układ nagrody. Jednak podkreślam, że  to, że sięgamy po słodycze, czy inne niezdrowe produkty nie zawsze oznacza uzależnienie.

- To kiedy można mówić o uzależnieniu?

- Wtedy, kiedy dane zachowanie powoduje w nas cierpienie. Kiedy pomimo negatywnych konsekwencji wynikających z danego zachowania kontynuuję to zachowanie. Takiemu zachowaniu towarzyszy wzrost tolerancji. Dzisiaj ta sama kostka czekolady nie sprawia mi już takiej satysfakcji, jak wcześniej. Żeby doświadczyć takiej samej przyjemności muszę jeść więcej i więcej. Kiedy podejmuję nieudane próby zmiany zachowania. W momencie, w którym dany produkt jest eliminowany, towarzyszą temu typowe objawy odstawienia: negatywne stany emocjonalne, rozdrażnienie, złość, obsesyjne myśli.

- Jak się wyrwać z takiego zaklętego kręgu? 

- Bardzo ważna jest świadomość. Bez świadomości bardzo trudno jest leczyć skutecznie. Dopóki pacjent nie skonfrontuje się z problemem, doświadcza więcej korzyści niż szkód, ponieważ jedzenie wpływa na układ nagrody, na odczuwanie natychmiastowej przyjemności. Dlatego pacjenci kontynuują te nieprawidłowe zachowania aż dochodzi do patologicznej otyłości.

- A gdy stajemy się otyli, to inne rzeczy poza jedzeniem są już i tak nieistotne, bo już do niej doszło...

- Tak, a zmiana jest bardzo trudna. Często pacjenci odczuwają bezradność, że jest już tak źle, że nic już się nie da zrobić. Jeśli trudno jest zawiązać buty kupują buty wsuwane. Nie patrzą w lustro, nie ważą się, czyli nie konfrontują się z problemem. A skoro nie patrzę w lustro, nie ważę się, to problemu teoretycznie nie ma. Takie działanie unikowe. Problem nie rozwiązuje się a lawinowo narasta.

- I teraz ta osoba mówi: dobra, już dość, idę na operację bariatryczną.

- I oby jak najwcześniej i jak najczęściej podejmowali decyzje o leczeniu. W takiej sytuacji pacjent jest już w zupełnie innym etapie procesu motywacyjnego. Na początku jest prekontemplacja, czyli pacjenci nie dostrzegają problemu. Mówią: „ ja nie mam problemu z jedzeniem, to ty masz problem”. Kiedy pacjent zaczyna dostrzegać, że jednak jest jakiś problem, to mówimy o fazie kontemplacji. Czyli jest na etapie rozważania: „jestem otyły i ponoszę koszty tego, ale żeby to zmienić potrzebny jest bardzo duży wysiłek...” Decyzja o operacji to jest taki moment, gdy straty przewyższają zyski i pacjent zaczyna planować i szuka rozwiązań.

- Tyle, że sama operacja sprawy nie rozwiązuje. Chirurg zmniejszy żołądek, pacjent schudnie, ale potem wróci do nieprawidłowych nawyków, słodyczy, słodkich napojów i chipsów. A waga szybko wróci...

- Tak. Dlatego mówimy, że operacja bariatryczna jest tylko narzędziem wspomagającym. Żeby był efekt leczenia chirurgicznego, musi zajść zmiana nawyków i zachowań żywieniowych pacjenta. Jest to bardzo trudne, ale możliwe - wymaga nauki. Dlatego nie każdy pacjent, który się zgłosi do chirurgii bariatrycznej jest zoperowany. Jeśli pacjent lokuje kontrolę zewnętrznie, czyli myśli: „zrobię sobie operację i rozwiąże się mój problem jakim jest nadmierne jedzenie”, to niestety jest w błędzie. Operacja nie zmienia nawyków i zachowań żywieniowych, tak więc bez zaangażowania pacjenta nie rozwiąże problemu. Pacjent musi być przed operacją przygotowany, wyedukowany i uświadomiony tak, by tę kontrolę odzyskać, czyli, żeby miał przekonanie: „to ja i moje wybory związane z jedzeniem będą decydujące w długoterminowym procesie leczenia i jego skuteczności”.

- Jak wygląda praca z takim pacjentem?

- Praca zaczyna się od obserwacji, wywiadu kiedy zaczęło się nadmierne jedzenie. Co się wydarzyło, jakie czynniki miały wpływ, bo to nam pokazuje, co to jedzenie „robi”. Może to zaskakujące, ale bardzo często nadmierne jedzenie związane jest z trudnymi, bolesnymi, bardzo często traumatycznymi życiowymi przeżyciami. Jest to sposób na poradzenie sobie z bólem. Aby leczyć skutecznie musimy dotrzeć do źródeł problemu, inaczej choroba wróci jak bumerang. Pacjent w czasie spotkań wyposażony jest w techniki i narzędzia, jak regulować emocje i jak konstruktywnie sobie radzić.

- A jakie to techniki?

- Jedzenie zaczyna dominować w życiu człowieka chorego na otyłość. Zapomina on o innych źródłach przyjemności, jest dobre na wszystko. Gdy pytam pacjentów, co lubią robić, co sprawia im przyjemność, to pacjenci mówią, że „lubią jeść”. Na tym etapie uczę pacjenta dostrzegać i doświadczać, co jeszcze może być przyjemne – czytanie książki, kąpiel ze świecami, przytulenie do partnera. Szukamy alternatywnych sposobów sprawiania sobie przyjemności, które będą wynagradzające, ale nie będą szkodziły pacjentowi. Wykorzystujemy aktywność fizyczną, techniki uważności, relaksacji, trening mentalny, czasami zalecane jest podjęcie psychoterapii bądź konsultacja z lekarzem psychiatrą.

- Rozumiem, że pacjent sam sobie z tym nie poradzi. Musi skorzystać z pomocy psychologa.

- Tak. Dlatego zgodnie z polskimi i międzynarodowymi standardami leczenia bariatrycznego pacjenci, którzy podchodzą do operacji bariartrycznej, powinni przejść kwalifikację psychologiczną.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze artykuły