„Super Express”: Jaka jest różnica między fake newsami a teoriami spiskowymi?
Marek Szczepański: Jest zasadnicza. Fałszywe informacje są rozpowszechniane głównie w internecie, a teorie spiskowe już niekoniecznie, funkcjonują także w słowie drukowanym i wymawianym.
Pandemia sprzyja rozwojowi jednych i drugich przekazów? To dobry grunt, żeby wyrastały z niego fake newsy i rozkwitały teorie spiskowe?
Jak najbardziej obecna sytuacja temu sprzyja, przy czym teorie spiskowe krążą teraz wokół laboratorium P-4 w Wuhan, z którego jakoby miał „wypłynąć” w świat wirus SARS-Cov-2...
Dodajmy jeszcze do tej teorii tą, w myśl której przez rozwój ultraszybkiej telekomunikacji 5G mamy, co mamy, a będziemy mieć jeszcze gorzej.
Tak, znam tę teorię według której światem ma rządzić jeden ośrodek władzy. I to ma być NEW ORDER, Nowy Porządek. Oczywiście, że koronawirus zaprowadzi nowy porządek, tak w Europie, jak i na całym świecie. Różnie reaguje się na walkę z epidemią. W jednych państwach mniej, w innych bardziej rygorystycznie. Za wyjątkiem Szwecji, to wszędzie wprowadzono istotne rygory i ograniczenia w funkcjonowaniu społeczeństw. Zapanowała świadomość, że nie trzeba wierzyć fake newsom, tylko ściśle stosować się do narzuconych nakazów i zakazów wydanych w związku z epidemią.
Epidemia zmieniła świat, ale czy wywołała trwałe zmiany w społeczeństwach, w ich zachowaniu? Mówiąc wprost: czy są one bardziej podatne na ograniczenie jego swobód?
Znakomity kolumbijski literat Gabriel García Márquez napisał piękną książkę, „Miłość w czasie zarazy”. Jesteśmy teraz świadkami wzbudzenia solidarności i miłości społecznej, która – martwi mnie to – po ustaniu zarazy z pewnością ustąpi. Tak jak znikła przyjaźń i braterstwo kibiców Wisły Kraków i Cracovii po śmierci Jana Pawła II, nim jeszcze doszło do jego pogrzebu. Chciałbym, aby ta miłość w czasach zarazy przetrwała dłużej niż sama choroba i zagrożenie. Jestem jednak w tym względzie bardziej sceptykiem niż optymistą.
W tzw. przestrzeni publicznej, nie tylko w Polsce, pojawiło się sformułowanie „nowa normalność”, „new normality”. Tropiciele New Order wskazują, że od normalności do porządku w nowym wydaniu droga jest już niedaleka.
Proszę nie namawiać mnie do komentowania teorii, mniej lub bardziej, spiskowych. Premier Mateusz Morawiecki był jednym z pierwszych, który wprowadził to określenie do języka polskiego. Prawdę powiedziawszy, chciałbym, by była „stara normalność” jako wyznacznik funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki. „Nowa normalność” ma oznaczać taką, która będzie wspierana pieniędzmi i funduszami, nieokreślonymi zresztą, przez rząd...
Będę adwokatem diabła...
A proszę bardzo...
Nie tylko „spiskowcy”, ale i sceptycy uważają, że ten świat post-epidemiczny będzie odmieniony, że wprowadzone rygory nie tak szybko zostaną zdjęte ze społeczeństwa, już teraz mówi się, że będą kolejne fale zarazy, a jak tak się stanie, to znów wprowadzone zostaną nakazy i zakazy, że monitorowanie osób zakażonych ich inwigilowanie w imię słusznej sprawy, po epidemii wcale nie musi iść w odstawkę i tak dalej, i tak dalej.
Niektóre ze współczesnych państw nie tylko tych, w których nie ma demokracji, albo jest ona w nich tylko z nazwy, są zdolne do różnych działań w penetracji i poszukiwaniu informacji o obywatelach. Mam nadzieję, że do czegoś takiego nie dojdzie w Polsce, choć z samego używania karty płatniczej, kredytowej można uzyskać ok. 800 informacji jego użytkowniku. Może teraz nawet i więcej, bo te badania robiliśmy kilka lat temu. Mam więc nadzieję, przy pełnym szacunku dla rygorów stanu, który mamy, nie będzie zmierzało do reglamentacji demokracji, tej którą znamy.
Jak socjolog postrzega zachowanie, i podporządkowanie się narzuconym rygorom, społeczeństwa, tego czasu epidemii i tego z okresu stanu wojennego?
Uważam, że teraz społeczeństwo bardziej stoi na baczność, jakby to określić obrazowo, niż stało w czasie stanu wojennego, ale w tym dobrym znaczeniu tego określenia. Widzę, że w mym otoczeniu wychodzący używają masek, z wyjścia do sklepu czy z pieskiem, wracają rychło do domów, nie widzę osób, które łamią rygory. I tego faktu nie zmieni to, że na dziesiątki tysięcy poddanych kwarantannie, sto ileś osób wyłamuje się z niej.
Wspomnieliśmy o możliwości zaistnienia drugiej fali epidemii. Można obawiać, to nie chodzi tylko Polskę, że rządy mogą mieć chęć do prowadzenia społeczeństwa na tzw. smyczy?
To jest możliwe, ale jak wcześniej powiedziałem, mam nadzieję, że w Polsce do tego nie dojdzie. W lęku i bojaźni łatwiej jest prowadzić, jak pan to określił, społeczeństwo na smyczy. Zawsze można się obawiać, że globalna epidemia może być źródłem restrykcji politycznych.
Jak socjolog oceni taktykę niezatrzymywania życia gospodarczego z powodu zagrożenia wirusowego kosztem śmierci, iluś tam tysięcy osób mających i tak tzw. choroby współistniejące?
To znana od lat w socjologii teoria wiecznego angielskiego ekonomisty Thomasa Malthusa, żyjącego na przełomie XVIII i XIX w. Dziś wirus pochłania głównie żywoty osób starszych i najstarszych. Siła demokracji polega na tym, że demokratyczne państwa dbają o najsłabszych, czyli o dzieci i starców. Demokracja to nie tylko dbanie o mainstream, o tych którzy mają się dobrze, ale także o tych najsłabszych. Generalnie, jak patrzę na to, co przez wirusa dzieje się w Polsce i w świecie, to muszę przyznać, że jestem umiarkowanym optymistą. Boję się nie tylko o starców i dzieci, ale także o samotnych rodziców. W Polsce ponad milion matek samotnie wychowuje dzieci i 100 tys. ojców czyni to samo. Martwię się też o los bezdomnych. Jestem socjologiem i dlatego boję się o przyszłość najsłabszych.
Czytaj SUPER EXPRESS bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express. KLIKNIJ tutaj.
Polecany artykuł: