Przez epidemię te liczby są większe. Pandemia kiedyś przeminie, SARS-CoV-2 może z nami zostać, a zapalenie płuc nadal będzie zbierać żniwo. – Rzadko uświadamiamy sobie, że wskutek raka płuca – stanowiącego 30 proc. zgonów nowotworowych na świecie – notuje się rocznie ok. 1,3 mln zgonów rocznie, podczas gdy z powodu tylko pneumokokowego zapalenia płuc w ciągu roku umiera ok. 1,6 mln osób – przypomniał dr hab. n. med. Tadeusz Zielonka, prof. Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego podczas onlinowej konferencji prasowej „Światowy Dzień Zapalenia Płuc. Zapalenia płuc – wyzwania medyczne”. Nie każde zachorowanie na zapalenie płuc to śmiertelne wyzwanie dla chorego. Statystyki potwierdzają, że jest to choroba, której nie można bagatelizować. I jak w przypadku każdej choroby, tym skuteczniej można z niej wyleczyć im wcześniej jest zdiagnozowana. Lekarze nie są jedna cudotwórcami. Bywa, że – z różnych przyczyn – przegrywają walkę o życie pacjenta z zapaleniem płuc. Tym bardziej, że w 41 proc. przypadków nie wykrywa się patogenu, który wywołuje tę chorobę.
W polecanym artykule wyjaśnione są przyczyny powstawania zapalenia płuc. Zachęcamy do lektury. Teraz dodajmy, że w Unii Europejskiej tzw. standaryzowany współczynnik zgonów (w 2016 r.) wynosił 26 zgonów na 100 tys. mieszkańców. Można porównać to ze współczynnikiem zgonów przez/na COVID-19. W tej chorobie u 14 proc. objawowych pacjentów dochodzi do ciężkiego zapalenia płuc, a u 5 proc. skutkuje ono stanem krytycznym. Wiosną (kwiecień 2021 r.) najwyższy współczynnik zgonów wskutek COVID-19 był w Polsce: 9,5/100 tys.; Ukrainie (6,3/100 tys.) oraz Włoszech (4,6/100 tys.). Natomiast w Polsce najwyższe wskaźniki zgonów spowodowanych zapaleniem płuc notuje się w województwach: mazowieckim (71/100 tys.) oraz pomorskim i łódzkim – po 63/100 tys.).
Warto wiedzieć, że pulmonologia (leczeniem i profilaktyką schorzeń układu oddechowego) wyróżnia dwie zasadnicze grupy zapalenia płuc: szpitalne (SZP) i pozaszpitalne (PZP). W pierwszym przypadku objawy choroby pojawiają się po co najmniej 48 godzinach. Do PZP zalicza się także tzw. respiratorowe zapalenie płuc, gdy objawy pojawiły się po upływie 48 – 72 godzin od rozpoczęcia inwazyjnej wentylacji mechanicznej płuc (często stosowanej w leczeniu pacjentów covidowych). W drugim – gdy chorobę zdiagnozowano, jak nazwa wskazuje, poza szpitalem. Groźniejsze – tak wynika ze statystyk – jest SZP. Śmiertelność w PZP wynosi 20 przypadków na 100000 zachorowań. I ryzyko zgonu wzrasta wraz z wiekiem chorego i jego kondycją zdrowotną (patrz: choroby współtowarzyszące). W SZP (20 proc. chorych to pacjenci leczeni na oddziałach intensywnej terapii) śmiertelność waha się w przedziale od 20 do 40 proc. Rokowanie jest lepsze u pacjentów, u których rozwój choroby nastąpił do 4. dnia pobytu w szpitalu. Dlaczego? Dlatego, że bakterie wywołujące zapalenie płuc w takim okresie są wrażliwe na działanie większości antybiotyków. Potem wzrasta ryzyko zakażenia patogenami lekoopornymi.
Może zdarzyć się i tak, że pacjent jest już „lekoodporny” z uwagi na to, że wielu rodzinnych lekarzy przepisuje antybiotyki „na wszelki wypadek”. Tymczasem w diagnostyce zapalenia płuc podstawowym badaniem jest staroświeckie prześwietlenie promieniami rtg. Prof. Zielonka wyjaśnił to tak: – Kluczowe jest możliwie jak najszybsze podanie odpowiedniego leku, zależnego do patogenu, który wywołał zapalenie płuc. Standardy niemieckie przewidują, że taki lek ma być podany w ciągu godziny od postawienia diagnozy, pojawienia się w wyniku badania radiologicznego. W Wielkiej Brytanii ten czas wynosi maksymalnie 4 godziny. To ratuje życie... A u nas? Profesor zna przypadki, kiedy na podanie pierwszej dawki leku pacjenci z zapaleniem płuc czekali aż 2 dni od pojawienia się w szpitalnym oddziale ratunkowym! Nic dziwnego, że w Polsce współczynnik śmiertelności na zapalenie płuc jest parokrotnie wyższy od średniego w UE.
Polecany artykuł: