– Pan się nie obawia, że ktoś może powiedzieć: kupujecie roboty do szpitala, jak brakuje na leki? – zapytaliśmy dr. Andrzeja Siwca, prezesa Centrum Pediatrii. – Te roboty są najbardziej widoczną częścią systemu informatycznego pomagającego w kompleksowej obsłudze naszych pacjentów. Same w sobie spełniają terapeutyczne funkcje. Nie można zapominać, że naszymi pacjentami są dzieci. Rocznie hospitalizujemy ich ok. 7 tysięcy i udzielamy porad ok. 70 tysiącom. Nastawienie dziecka do terapii jest kluczowe, a nasze roboty pomagają w tym procesie. Dzieci po prostu lubią roboty, mogą na moment zapomnieć, że są chore i leczone w szpitalu. Nie tylko bawią je, ale pomagają w ich leczeniu…
Cały system, sfinansowany z funduszy unijnych i samorządu wojewódzkiego, kosztował ok. 890 tys. zł. Dużo? No niemało, ale też takie rozwiązania informatyczne do tanich nie należą. Nieco mniej niż połowa wydatków poszła na zakup robotów. Najdroższy z nich – i największy, 120 cm wzrostu, kosztuje 17 tys. euro. Każdy z tych robotów ma swoją specjalizację i swoje imię. Robotów jest sześć, w trzech wariantach.
Roboty recepcyjne (Pepeery) pełnią służbę przy wejściu głównym do szpitala. Pierwszy mierzy temperaturę wchodzących. Drugi natomiast udziela informacji o usługach szpitala, godzinach przyjęć czy numerach telefonu w szpitalu. Jest też nawigatorem. W oparciu o zainstalowane mapy szpitala skieruje pacjentów do punktu docelowego. Pepper ma napęd kołowy i potrafi imitować gesty, ruchy i mowę człowieka. W zależności od zapotrzebowania możne działać autonomicznie lub być sterowany przez ludzi. Użytkownik komunikuje się z robotem poprzez mowę bądź tablet umieszczony na przedniej części urządzenia. W środku ma ok. 30 silników, które wprawiają go w ruch i umożliwiają naśladowanie ruchów człowieka.
Roboty inspekcyjne (Sanboty), dzięki zainstalowanym aplikacjom i plikom wideo, udzielają pacjentom podstawowych e-porad. Pełnią też rolę asystentów pacjentów oraz personelu medycznego. Roboty edukacyjne (Nao) to te najmniejsze i jedyne potrafiące najlepiej z całej trójki (szóstki) chodzić. Zakres ruchu pozwala na ich zaprogramowanie w taki sposób, by mogły ćwiczyć z pacjentami podczas zajęć rehabilitacyjnych. Dzięki funkcjom naśladowania dzięków, wypowiadania sylab i słów świetnie sprawdzą się przy korekcji wad wymowy.
Samo programowanie robotów zajęło ich dostawcom dwa miesiące. Roboty, jak ludzie, wciąż się uczą, a na dodatek może je aktualizować i udoskonalać. W Europie liderem wykorzystującym roboty humanoidalne w branży medycznej, głównie w domach pomocy społecznej, jest Belgia. Urządzenia takie działają także w Niemczech i Holandii.
Polecany artykuł: