O malarii ludzie w Europie i Ameryce Północnej przypomnieli sobie za sprawą... epidemii SARS-CoV-2/COVID-19. Otóż przez jakiś czas wielkie nadzieje w walce z zarazą i jej skutkami wiązano z chlorochiną, jednym z najskuteczniejszych leków łagodzeniu przebiegu zimnicy. W lipcu okazało się, że przeciwwirusowe działanie chlorochiny jest specyficzne dla wybranych komórek i że lek nie blokuje infekcji komórek płuc. I tak wrócił od do spisu leków wyłącznie antymalarycznych. Statystycznie rzecz biorąc jeden procent Europejczyków wraca z terenów zagrożonych malarią zarażonych tą chorobą. To średnia w Europie. W Polsce natomiast ten współczynnik wynosi od 8 do 9 procent. Rocznie na zimnicę umiera w Polsce od jednej do trzech osób. Co ciekawe, samo określenie choroby pochodzi z włoskiego, znaczy tyle co „złe powietrze” (mala aria).
Zimnica (polska, rzadziej używana nazwa), nie wdając się w szczegóły, stanowi zagrożenie dla życia, szczególnie dla tych, którzy są przejezdnymi do rejonów malarycznych, czyli większości państw afrykańskich. „Powrót malarii jest możliwy. I nie potrzebujemy do tego wcale globalnego ocieplenia, choć może być ono procesem sprzyjającym powrotowi tej choroby w Polsce” – powiedziała OKO.press dr hab. n. med. Elżbieta Gołąb z Narodowego Instytutu Zdrowia – Państwowego Instytutu Higieny. Choć Polska to nie Kongo, to dopiero w latach 50. XX w. udało się u nas wytępić siedliska malarycznych komarów, a ostatnią epidemię malarii w Polsce odnotowano przed stu laty. Z 55 tys. zarażonych przez komary pierwotniakiem Plasmodium vivax choroby nie przeżyło wówczas 41 osób. Dla porównania: obecnie w świecie zimnica co roku zabija od 1 do 3 milionów ludzi. Prognoza dr Gołąb nie jest teoretyczna. W Europie ponownie, po wieku i więcej, pojawiają się ogniska malarii, np. w Grecji. W Polsce mamy do czynienia tylko (i oby tak zostało) tzw. malarią zawleczoną, czyli importowaną ze stref zagrożenia.
Na tę chorobę nie ma szczepionki, choć pracują nad nią naukowcy już od 60 lat. Jest preparat antymalaryczny do stosowania u dzieci i dający 30-35 proc. skuteczność. Coś co nie jest do zaakceptowania w świecie zachodnim, jest cenione w Afryce, bo to oznacza, że co 3. zarażone dziecko ma szansę na przeżycie. Podobno najbliżej opracowania szczepionki wg zachodnich wymagań było konsorcjum Fundacji Billa i Melindy Gatesów i koncernu GlaxoSmithKline. Gates miał wydać na prace ok. 500 mln USD. Nie należy spodziewać się, by taka szczepionka pojawiła się szybko na rynku. Świat dziś ma inne priorytety w zakresie opracowania szczepionek.
W profilaktyce malarycznej do dyspozycji pozostają więc moskitiery, odstraszające komary przykrym dla nich zapachem repelenty i chemioprofilaktyka. Optymalną obronę przed zachorowaniem zapewnia łączne przyjmowanie leków przeciwmalarycznych oraz stosowanie środków ochrony przed komarami. Profilaktyczne leki przeciwko malarii powstrzymują namnażanie rozwój zarodźców malarii w organizmie w razie ukłucia przez zarażonego komara. Leków takich jest spory wybór. Kto wybiera się w strefy malaryczne powinien zasięgnąć rady lekarza. Dobrze dobrane oraz stosowane systematycznie leki antymalaryczne zapewniają 90-proc. ochronę.