To w badaniach australijskich naukowców wykazano, że nie tylko ważna jest liczba kroków dziennie postawionych, ale także tempo takiego chodzenia. Naukowcy poddali analizie wyniki codziennego trackingu i dane medyczne 78,5 tys. dorosłych. I doszli do wniosku następującego: ci, którzy chodzą w szybszym tempie, tym lepiej to wychodzi na zdrowie. Osoby, które regularnie chodziły w szybszym tempie lub z większą intensywnością w ciągu dnia, wykazywały mniejsze ryzyko wystąpienia demencji, a także niższe ryzyko zgonu z jakiejkolwiek przyczyny, raka i chorób układu krążenia w porównaniu z osobami, które chodziły wolniej. Wniosek: warto codzienne maszerowanie przyspieszyć. Przy okazji naukowcy zajęli się zakorzenionym zwyczajem: trzeba dzienne postawić 10 tys. kroków, by uzyskać efekt zdrowotny. Ten limit miał wprowadzić, tak z niczego, z tzw. głowy, japoński producent krokomierzy. Po to, by ludzie mieli cel i… kupowali krokomierze.
Jednak, jak wykazano w badaniach, każde 2 tys. kroków dziennie więcej, zdaniem autorów badań, obniża ryzyko przedwczesnej śmierci, sięgające nawet 11 proc. Czy to oznacza, że pokonując ponad normę codziennie dystans 18 tys. kroków niweluje się całkowicie ryzyko przedwczesnego zajścia z tego świata? Tego nie podano, stwierdzając, że nawet ci, którzy chodzą w wolnym tempie, ćwiczą swój mózg, a ci, którzy stawiają kroki szybko, mają z tego jeszcze większe korzyści. To wiadomo, że zdrowiej chodzić szybciej niż wolniej, choć wolny marsz też zdrowy jest. To ile trzeba przedeptać dziennie? Dobrze jest mieć dziennie na liczniku te… 10 tys. kroków!
W prestiżowym periodyku „Nature Medicine” opisane są inne badania dotyczące pieszych spacerów (tzw. walkingu) i ich wpływu na stan zdrowia. Tu też zastosowano trackery (dziś powszechnie dostępne, w każdych ssmartbandach i smartwatchach, a także jako aplikacje do instalacji na smartfonach wszystkich systemów będących obecnie w użyciu). Badaniom poddano 25 241 osób niećwiczących (średni wiek 61,8 lat, 14 178 kobiet i 11 063 mężczyzn). „Aby mieć pewność, że otrzymujemy dokładny obraz poziomu ich aktywności, daliśmy uczestnikom do noszenia trackery-krokomierze, które nosili na nadgarstku przez tydzień. To pozwoliło nam dokładnie monitorować poziom ich aktywności w ciągu dnia – coś, o czym większość ludzi ma problem z przypomnieniem sobie. Następnie połączyliśmy dane zebrane na początku badania z dokumentacją kliniczną uczestników średnio z prawie siedmiu lat. Pozwoliło to sprawdzić, czy któryś z uczestników zmarł i jaka była przyczyna jego śmierci…” - czytamy w opisie badania. Nie przedłużając – do jakich wniosków doszli badacze?
Do takich, jak wcześniej przedstawiani: aktywność fizyczna wiąże się ze zmniejszonym ryzykiem zgonu oraz wystąpienia chorób układu krążenia i niektórych nowotworów. I – to jest ważne, bo okazuje się, że że zaledwie 3 lub 4 minuty krótkiej, względnie energicznej aktywności w ciągu dnia zmniejsza ryzyko przedwczesnej śmierci ze wszystkich przyczyn w porównaniu z osobami, które nie wykazują jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Oczywiście taką minimalną aktywność trzeba wykazywać stale, ale nie jednorazowo. Stwierdzono również, że trening fizyczny o wysokiej intensywności (krótkie treningi trwające od 10 do 30 minut, w których po krótkich seriach intensywnych ćwiczeń następują okresy odpoczynku) ma korzystny wpływ na kontrolę poziomu cukru we krwi , cholesterolu, ciśnienia krwi i otyłości , co może skutkować zmniejszeniem ryzyka wystąpienia zarówno raka, jak i chorób układu krążenia. Sumując: minimalny i systematyczny wysiłek jest korzystny dla zdrowia, ale jak się daje z siebie jeszcze więcej, to korzyści są większe.