Bóle głowy nowym objawem COVID-19

i

Autor: zdj. pixabay.com

Wiesz, jak zmierzyć DRĘCZĄCY CIĘ BÓL? Środki przeciwbólowe to nie cukierki!

2020-07-17 16:17

Jak boli? - pytają ratownicy i lekarze pacjenta. Jak cholera! - często słyszą w odpowiedzi. Ratownicy medyczni podkreślają, że określenie stopnia bólu u pacjenta jest bardzo ważne. Ból może skutkować niedotlenieniem mięśnia sercowego, upośledzeniem wentylacji, czy zaburzeniami zatorowo-zakrzepowymi itd. Leki uśmierzające ból pomagają, ale lekarz pomaga bardziej.

W ocenie natężenia bólu nie ma jednego „wzorca metra”. Najpopularniejszymi w użyciu są trzy skale nasilenia bólu – podaje Jacek Wawrzynek, asystent w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i zarazem ratownik medyczny Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Skala wzrokowo-analogowa (z angielskiego w skrócie VAS) – pacjent wskazuje palcem lub suwakiem nasilenie bólu zaczyna się od 0 a kończy na 100 milimetrach – na najsilniejszym z możliwych bóli. Skala numeryczna (NRS) zaczyna się od 0 (braku bólu), a kończy na 10 (najsilniejszy możliwy ból).I ostatnia: skala oceny werbalnej (VBS), to taki VAS z graficznym interferejsem, w którym emotki określają: brak bólu, słaby ból, umiarkowany ból, silny oraz nie do wytrzymania. – Wybór oceny nasilenia bólu zależy od wieku pacjenta, jego zdolności komunikacyjnych lub innych, swoistych okoliczności. Jeśli pacjent jest nieprzytomny, to nie oznacza, że nie czuje bólu. Czuje i to do zespołu ratownictwa medycznego należy ocena natężenia tego bólu – wyjaśnia ratownik.
Ból różnie może być odbierany. Jeden przy bólu w skali 6 zaciska zęby, a inny już przy „piątce” zwija się w kłębek. Medycyna zna jednak przypadłości, które wywołują bóle sięgające końca skali wspominanych ocen, pamiętając, że u wielu osób ból w skali maksymalnej może być ostatnim w ich życiu.

Jak boli, to znaczy, że człowiek żyje i coś mu dolega. Nie oznacza to, że ma się wyć z bólu. Gdy do takiej osoby przyjedzie pogotowie ratunkowe, to jego załoga będzie wiedziała, co robić, bo (choćby ustawowo) „pacjent ma prawo do leczenia bólu”. – Na temat uśmierzania bólu istnieje wiele mitów. To nie prawda, że środki przeciwbólowe „zamazują” obraz patologii, utrudniają diagnostykę, a ból jest nieodzownym elementem każdej ciężkiej choroby – prostuje stereotypy Jacek Wawrzynek. Co robić, gdy ból trzeba uśmierzyć samemu? Odpadają najsilniejsze środki opiodowe w rodzaju morfiny, fenatylu, tramadolu, oksykodonu czy petydyny. Bez recepty ich się nie kupi, a i aplikować mogą je tylko ratownicy i lekarze. Rynek jest bogaty bezreceptowe środki z grupy niesterydowych środków przeciwzapalnych i nieopiadowych leków przeciwbólowych.

W pierwszej grupie mamy środki zawierające m.in. ibuprofen, ketoprofen, naproksen. W drugiej natomiast – paracetamol czy metamizol. Jak je używać? Zasada pierwsza jest prosta: leki to nie cukierki, nie można ich połykać garściami. Koniecznie trzeba dokładnie przeczytać „instrukcję obsługi”, ze szczególnym uwzględnieniem listy przeciwwskazań i skutków ubocznych stosowania danego leku. Np. ketoprofen często traktuje się, jako skuteczny i niegroźny środek, który można łykać jak cukierki. Tymczasem maksymalna jego dobowa dawka to 200 mg i może być przyjmowany maksymalnie przez 48 godzin. Po 5 dniach stosowania stwierdza się u 20-40 proc. pacjentów owrzodzenie w przewodzie pokarmowym. Zasada druga jest krótsza w treści i brzmi: jak długo boli, to nie należy faszerować się przeciwbólowymi tabletkami, to trzeba iść do lekarza!

Super Raport 17 VII (Goście: Krzysztof Śmiszek - Lewica, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - historyk kościoła i prezes Fundacji im. Brata Alberta)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły