W Polsce ProteGo Safe zainstalowało w swych smartfonach ok. 150 tys. użytkowników. Dwa miesiące temu aplikacji używało tylko 10 tys. osób. 15-krotny wzrost ttylko pozorny powód do zadowolenia. Zdaniem ekspertów aplikacja jest skuteczna, gdy jest powszechnie używana. Jeśli w Polsce w zeszłym roku sprzedano prawie 7 mln smartfonów, czyli zasadniczo wymieniono stare na nowsze, to długa jest droga do powszechnej popularyzacji ProteGO. Stąd też kampania rządowa kampania reklamowa wspierana przez Główny Inspektorat Sanitarny. „Wszystko w Twoich rękach”. Dlaczego apka nie jest tak popularna, jakby sobie tego życzono? Odpowiedź na to pytanie widać w wyjaśnieniach Ministerstwa Cyfryzacji (MC), pod auspicjami którego stworzono ProteGO Safe: „Aplikacja nie śledzi naszej lokalizacji, nie wie z kim i kiedy się widzieliśmy. Nie ma dostępu do żadnych danych, ani plików, które trzymamy w telefonie”. Innymi słowy: ProtGO Safe nie jest aplikacją szpiegującą. Dane przechodzą tylko przez serwery Google i Apple, bo rozwiązania tych dwóch gigantów zastosowano przy tworzeniu „koronoostrzegacza”.
System, dzięki dostępnym informacjom przekazanym przez użytkowników oraz komunikacji bluetooth z innymi urządzeniami, określać ma potencjalne ryzyko zakażenia się koronawirusem, Gdy takie zagrożenie zostanie wykryte, użytkownik zostanie o nim poinformowany.„Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jedziemy na wakacje lub na weekend. Pociągiem lub autobusem. Podróż trwa 3 godziny. Kto z nami jedzie? Być może rodzina lub znajomi, ale także kilkadziesiąt lub kilkaset innych osób, których nie znamy. Być może nigdy więcej się z nimi nie zobaczymy. Nie wiemy, czy któraś z tych osób jest chora na koronawirusa. Być może ona sama o tym nie wie, bo na tym etapie przechodzi chorobę bezobjawowo. Czy nie chcielibyśmy dostać powiadomienia, gdyby okazało się, że któryś z współpasażerów zachoruje?” – zachęca MC. O tym, jak działa apka, rozpisywać się nie będziemy. Może się o tym dowiedzieć na tej stronie.
Jeden z użytkowników, pyta dlaczego ta polska aplikacja nie ma polskiej nazwy? Resort wyjaśnia: „Obecna nazwa powstała w wyniku fuzji 2 projektów – SafeSafe oraz ProteGO, tworząc razem ProteGO Safe. Taka nazwa również ułatwia zrealizowanie potrzeby interoperacyjności w skali globalnej. Testy przeprowadzone w 1 fazie projektu wykazały, że nazwa jest łatwa do zapamiętania również dal Polaków. Inne kraje UE także przyjęły analogiczne nazewnictwo”. 16 czerwca Komisja Europejska ustaliła, że nie będzie jednej aplikacji monitorującej, lecz każde państwo unijne będzie mogło ją sobie stworzyć i wszystkie będą z sobą współpracować. To oznacza, że mając w telefonie ProteGo, będzie się ona w Niemczech komunikowała z tamtejszym odpowiednikiem. W Niemczech zainstalowano go w 6,5 mln smartfonów. Natomiast w Belgii wstrzymują się przed wprowadzeniem „koronoostrzegacza”, a w Norwegii natomiast rządowa apka Smittestopp została wycofana z użytku, a dane przez nią zebrane będą skasowane. Powód: kwestie ochrony prywatności.