Badanie opinii na temat medycyny estetycznej, przeprowadzonych przez Kantar Public (w lutym 2023 r.) wynika z niego, że blisko połowa korzystających z możliwości medycyny estetycznej decyduje się na takie zabiegi z polecenia... influencera. Nie powinno więc dziwić, że media społecznościowe w tej materii są podstawowym źródłem dla 41 proc. ankietowanych.
– Wpływ influencerów na zachowania pacjentów jest szczególnie widoczny w przypadku młodych ludzi, chętnie poddających się zabiegom, których nie potrzebują. Wiele z tych osób nie zdaje sobie sprawy z potencjalnych zagrożeń związanych z medycyną estetyczną, takich jak powikłania, nieskuteczność lub nawet uszczerbek na zdrowiu. Dlatego też bardzo ważne jest, aby pacjenci korzystali z rzetelnych źródeł informacji i zawsze konsultowali się z doświadczonymi specjalistami medycyny estetycznej przed podjęciem decyzji dotyczącej zabiegu – wyjaśnia dr n. med. Sylwia Lipko-Godlewska, specjalista dermatolog-wenerolog, lekarz medycyny estetycznej.
Tylko, a może aż (zważywszy na siłę oddziaływania mediów społecznościowych), 41 proc. zainteresowanych szuka rady u lekarzy (57 proc. w portalach internetowych). Nie ma się więc co dziwić, że „na zmianę wyglądu” tylko 30 proc. wykonanie stosownych zabiegów powierza lekarzom. Z drugiej strony 98 proc. badanych uważa, że wykonujący takie zabiegi powinni mieć do tego odpowiednie kwalifikacje. I tu jest problem. Kosmetolodzy uważają, że mają takowe. Lekarze nie podzielają ich opinii. Zasadniczo.
– Kosmetolodzy tłumaczą, że na studiach mają fizjologię, anatomię, co uprawnia ich do zajmowania się pacjentami, ale bez odpowiedniej specjalizacji, szkolenia, jakim podlegają lekarze, nie ma takiej możliwości. To prawda, znajomość anatomii w przypadku zabiegów medycyny estetycznej ma ogromne znaczenie, bo brak wiedzy w tym zakresie może skutkować poważnymi powikłaniami (…). Zupełnie inaczej uczą się jej na studiach przyszli lekarze, inaczej kosmetolodzy – wskazuje w rozmowie z „Medycyną Praktyczną” prof. dr hab. n. med. Barbara Zegarska, przewodnicząca Sekcji Dermatologii Estetycznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego.
Większość zabiegów medycyny estetycznej jest inwazyjnych; ze wszystkimi tego skutkami. – W ostatnich latach obserwuję stopniowy wzrost uzależnienia od zabiegów poprawiających urodę, w tym zabiegów medycznych. Nie jest to problem na dużą skalę, ale zważywszy na rozwój rynku medycyny estetycznej, z pewnością będzie coraz większy. Część z pacjentów zatraci się w poprawianiu urody i przekroczy cienką granicę umiaru, a ich twarz będzie tylko wyglądać znajomo – zauważa dr Aleksandra Żerdzińska, lekarz specjalista dermatologii i wenerologii. – Każda substancja podana w iniekcji może spowodować u pacjenta reakcję alergiczną, nawet bezpośrednio zagrażający życiu wstrząs anafilaktyczny, wymagający natychmiastowej interwencji lekarskiej. Co w takim przypadku zrobi osoba, która lekarzem nie jest? Ktoś bez uprawnień, bez umiejętności może taką osobę wysłać jedynie... do lekarza – podkreśla prof. Zegarska.
Poprawianie swoje zewnętrzności refundowane jest przez NFZ wyłącznie ze wskazań medycznych, a nie estetycznej oceny pacjenta. Za resztę trzeba płacić. Nieoficjalne szacunki wskazują, że rynek medycyny estetycznej w Polsce jest wart ok. 4-5 mld zł i ma tendencję wzrostową, tak samo jak w całym świecie. Tym bardziej, że przybywa nieinwazyjnych zabiegów, którym może się poddać każdy. Pod warunkiem, że go na to stać.