Pijarowcy koncernu robią co mogą, by osłabić wpadkę (która zdarza się w tego rodzaju pracach), choć nic tragicznego się nie stało. Po to są badania kliniczne, by wyłapać niedoskonałości produktu. Jednak w grę wchodzą przecież prestiż i duże pieniądze. Dotychczas AstraZeneca zaliczana był do czołówki faworytów wyścigu o uzyskanie szczepionki antycovidowskiej. Wspomnijmy tylko Komisja Europejska w sierpniu zawarła z koncernem porozumienie. Na jego mocy państwa unijne miałby zagwarantowaną dostawę 300 mln dawek szczepionki z opcją zakupu kolejnych 100 mln. Wówczas przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen nazwała tę umowę „pierwszym kamieniem węgielnym we wdrażaniu strategii Komisji Europejskiej w sprawie szczepionek”. Nieco ten kamień węgielny skruszał, ale nie tylko dla Unii dostawy produktu mogą się opóźnić. Dla USA również. W maju Biały Dom poinformował, że zainwestował w badania prowadzone przez wymieniony koncern 1,2 mld USD. Co się stało, że prace wstrzymano i to w III fazie, w której produkt medyczny testuje się na kilkudziesięciu tysiącach ochotników?
Z początkiem września koncern zakomunikował, że rozpoczął w USA III fazę badań na (docelowo) 30 tys. ochotników. U jednego z nich wystąpiły poważne, efekty niepożądane. Koncern nie wyjaśnił, co wydarzyło się. Poza tym, że „w ramach trwających obecnie randomizowanych (losowo dobieranych testerów – przyp. se.pl), kontrolowanych globalnych badań szczepionki przeciwko koronawirusowi z Oksfordu, nasz standardowy proces przeglądu spowodował przerwę w szczepieniu, aby umożliwić przegląd danych dotyczących bezpieczeństwa” – co zakomunikował w oświadczeniu przesłanym do CNN. Media amerykańskie opierając się na tzw. nieoficjalnych informacjach, informują, że u poddanego testom ochotnika miało dojść do poprzecznego zapalenia rdzenia. To rzadka (ang. transverse myelitis, TM) choroba neurologiczna o podłożu zapalnym. Od 1 do 4 przypadków na milion. Stan zapalny toczący się w rdzeniu kręgowym staje się przyczyną wystąpienia różnorodnych objawów. Skutkiem TM jest uszkodzenie rdzenia kręgowego.
Koncern zapewnia, że takie przerwy zdarzają się w pracach nad produktami medycznymi, a w USA wyścig o uzyskanie szczepionki jest dopingowany przez samego prezydenta Donalda Trumpa. 3 listopada w Stanach będą wybierać nowego prezydenta, a urzędujący zapowiedział, że do dnia wyborów będzie przynajmniej jedna szczepionka. Konsorcjum niemieckiej firmy farmaceutycznej BioNTech i największego w świecie koncernu farmaceutycznego Pfizer Inc. (z siedzibą w Nowym Jorku) ma mieć gotową szczepionkę w połowie października. Wówczas może być ona zatwierdzona do obrotu w USA przed Agencja Żywności i Leków (FDA). Dotychczas tylko kilka firm (z ponad 150 uczestniczących w pracach na stworzeniem szczepionki) rozpoczęło lub prowadzi badania w III fazie. Formalnie rzecz biorąc tylko w Rosji mają gotowy produkt, szczepionkę Sputnik V. Zachodni świat medyczny kwestionuje jej jakość, skuteczność i bezpieczeństwo stosowania. Sputnik V nie był, co przyznali twórcy szczepionki, poddany testom w ramach III fazy badań klinicznych.
Polecany artykuł: