Feralnego dnia Lenka bawiła się wraz z rodziną w ogrodzie. Budowali zamek z piasku, a Lenka zbierała kwiatki do ozdoby. "Wzięła foremkę i powiedziała, że idzie nalać wody, by podlać kwiatki" - relacjonuje mama dziewczynki.
"Babcia Lenki niosła garnek z wrzątkiem, gdy Lenka wpadła na nią. Potworny krzyk, płacz, wołanie.. Wbiegłam do domu. Babcia zdążyła ściągnąć z Lenki bluzkę, a z ciałka Lenki zwisała już skóra. Chwyciłam ją i szybko zaczęłam polewać wodą, krzycząc by wezwać karetkę. Lenka płakała i krzyczała, ze strasznie ją boli" - opisuje ten straszny wypadek.
Lenka została zabrana śmigłowcem LPR do szpitala w Zielonej Górze. Trafiła na Oddział Chirurgii Dziecięcej. Ma oparzenia II i III stopnia na twarzy, szyi, barkach i klatce piersiowej, łącznie około 10-12 proc. powierzchni ciała. Lekarze nie wykluczają przeszczepu skóry. Na szczęście, rany na twarzy i klatce piersiowej goją się dobrze. Przed Lenką długa i kosztowna rehabilitacja.
O pomoc Lence apelują również zielonogórscy policjanci, w szeregach których służy tata Lenki starszy sierżant Paweł Siewierski. "Pomóżmy małej Lence wrócić do zdrowia, a dzięki temu jej tacie znaleźć siłę na kolejne lata trudnej policyjnej służby" - apelują policjanci.
Trwa zbiórka na leczenie Lenki i choć do jej końca zostało jeszcze 28 dni już udało się zebrać więcej niż zakładał cel. Zbiórka jednak się nie kończy i nadal można pomóc Lence. Szczegóły TUTAJ.
Polecany artykuł: