Śmiertelny wypadek pod Świebodzinem. Okoliczności śmierci 15- i 17-latka będą znane dopiero za rok?
Jakie były przyczyny śmiertelnego wypadku pod Świebodzinem, w którym zginęli 15- i 17-latek? Do zdarzenia doszło 1 stycznia, w godzinach porannych, gdy młodsza z ofiar wzięła kluczyki od jaguara swojego ojca. Dwaj młodzi mieszkańcy powiatu zielonogórskiego przekroczyli jego granicę, ale zrobili to na swoją zgubę. Na trasie między drogą krajową nr 92 w miejscowości Mostki a drogą prowadzącą do miejscowości Przełazy samochód zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Auto zostało całkowicie zniszczone i nawet policjanci mieli na początku problemy z rozpoznaniem jego marki - pisaliśmy o tym tutaj: Ciała 15- i 17-latka wypadły z rozerwanego na strzępy jaguara. "Przecież to nawet nie widać, jakie to auto było". Nie było również wiadomo, który z nastolatków prowadził jaguara, choć jak informowała prokuratura, 15-latek już wcześniej miał zabierać kluczyki do pojazdu. Trwa ustalanie, czy robił to za wiedzą rodziców: 15-latek wziął kluczyki od jaguara swojego ojca i zginął razem z kolegą. Nowe fakty. Pewne jest natomiast to, że postępowanie w tej sprawie może potrwać naprawdę bardzo długo. Powołany przez śledczych biegły ma m.in. ustalić, z jaką prędkością mogło się poruszać auto, po tym jak lokalne media obiegło zdjęcie, że na liczniku jaguara ujawnionym na miejscu było 170 km/h.
- Przygotowanie opinii przez biegłego może potrwać rok, i jest to taki czas średni na jej sporządzenie, bardziej minimalny niż maksymalny - mówi Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.