48-latek ciężko ranny w wypadku motocykla. Ma złamany kręgosłup i nie mówi
Trwa nieustanna walka o powrót do zdrowia 48-letniego Jarosława, ofiary wypadku motocyklowego pod Sulęcinem. 24 lipca ub.r. mężczyzna w nieznanych okolicznościach przewrócił się na drogę, odnosząc poważne obrażenia głowy i kręgosłupa. Świadkiem akcji ratowniczej był syn mężczyzny, który jechał w tym czasie do pracy. - W pewnym momencie sznur aut nie pozwolił mi kontynuować drogi. Wiedziałem, że musiał wydarzyć się jakiś wypadek… Kilka osób udzielało już pomocy, dzwoniło, rozmawiało między sobą — jednym słowem zamieszanie. Chwilę później zobaczyłem przewrócony, zniszczony motor. Motor mojego taty… - napisał na Siepomaga.pl. Jak dodaje, dla całej rodziny poszkodowanego był to jeden z najgorszych dni w życiu. Jego syn stał wtedy nad ojcem, myśląc, czy ten przeżyje. Po zabraniu go do szpitala pierwsze diagnozy informowały o urazie głowy i pęknięciu dwóch kręgów szyjnych, a ranny miał się wybudzić po 2 dniach i wrócić do zdrowia. Po 2 tygodniach sytuacja uległa diametralnej zmianie, bo lekarze dawali 48-latkowi ledwie 10% szans na wybudzenie się ze śpiączki. Mimo tak złych prognoz mężczyzna obudził się tydzień później.
- I… to koniec dobrych wiadomości, ponieważ okazało się, że musi się zmagać z paraliżem wszystkich kończyn, a pęknięcia w kręgosłupie, to jednak złamania - dodaje syn Jarosława na Siepomaga.pl.
To nie wszystko, bo mężczyzna musiał się jeszcze zmagać z sepsą i zapaleniem płuc, a do tego wykryto u niego niewydolność serca. Od czasu wypadku nie może też mówić. Jedyną szansą, żeby przerwać to błędne koło, jest ciągła opieka i rehabilitacja, dlatego bliscy 48-latka zbierają pieniądze, by choć częściowo mógł wrócić do dawnego życia.
- Marzymy, żeby móc z nim jeszcze kiedyś porozmawiać i zapewnić jak bardzo nam na nim zależy. Marzymy, by zawieźć go nad jezioro, znów łowić. Marzymy, by “wrócił”... - pisze rodzina Jarosława na Siepomaga.pl.
Link do zbiórki znajduje się TUTAJ.