Sport to najlepsze lekarstwo dla naszych dzieci. Gdy dziecko jest na sali treningowej albo na świeżym powietrzu i ma zapewniony ruch, to z pewnością nie będzie miało czasu na korzystanie z telefonu. Za to dzięki treningom mają okazję spotkać się i porozmawiać ze swoim rówieśnikami. Sport jest najlepszym lekarstwem dla dzieci w naszych czasach i co do tego nikt nie ma wątpliwości.
Zobacz także: Ogromny sukces uczniów z toruńskiej SP 24! Z Mistrzostw Polski przywieźli aż dwa medale
Takiego drugiego turnieju tenisa stołowego nie ma w Polsce. To jest jedyny międzynarodowy turniej w naszym kraju. W Drzonkowie odbyła się jego już 10 edycja. Turniej, to nie tylko odbijanie "białej piłeczki", ale też wspólne zabawy dzieci podczas przerw między pojedynkami. Ten turniej to tez wspólne wygłupy. Początki znajomości, a potem wielkich przyjaźni. By się one nawiązały dzieci z sobą zaczynają rozmawiać. Tak normalnie. W tym turnieju wzięło udział 200 zawodników. Rywalizowano w następujących kategoriach wiekowych do 11 lat, 13, 15, 18 i 21. Najciekawsze mecze rozgrywano w tych najmłodszych kategoriach. Każdy z młodych uczestników to diament. Teraz jego obróbką zajmują się trenerzy. Jak te diamenty będzie świecić za kilka lat, to się zobaczy.
Na pewno na sali w Drzonkowie byli przyszli medaliści Mistrzostw Polski. I z tym zdaniem nie da się polemizować. Tak samo, jak z tym, że tenis stołowy, to niepowtarzany sport. Uniwersalny. Każde dziecko, może zacząć go uprawiać bez względu na swoje warunki fizyczne. Tenis stołowy jest pięknym sportem. Dzieci jednego dnia w Drzonkowie potrafiły wygrać w turnieju indywidualny ze swoim przeciwnikiem gładko 3:0, aby następnego dnia przegrać w turnieju drużynowym 2:3. Było takich przypadków wiele. To były niepowtarzalne pojedynki.
Na naszym dziennikarzu, który przez cztery dni przyglądał się pojedynkom, największe wrażenia zrobili bracia: Dawid (11 .) i Stanisław (13 l.) Staniowscy, Maciej (13 l.) i Patryk (17 l.) Bieleccy, bliźniacy Maciej i Miłosz (13 l.) Rękas. Siostry Julia (12 l.) i Zuzanna (16 l.) Czaja. Ania z Lubonia, dziewczyny i chłopacy z Czechowic - Dziedzic, no i oczywiście Monika z Torunia z klubu Nowa Era Toruń. Ta 10-latka wygrała turniej indywidualny w kategorii dziewczynek do 11 lat. To jednak nic. Razem ze swoim kolegą z klubu Nowa Era, Monika zagrała w turnieju drużynowym chłopców do lat 13. I to jak. Razem z nim pewnie wygrała grupę nie przegrywając tam żadnego z trzech pojedynków indywidualnych. W ćwierćfinale przegrała jeden mecz z chłopcem starszym od siebie od dwa lata w setach 1:3. Wygrała także starcie z zawodnikiem starszym 3:0. Do tego, aby wystąpiła w półfinale drużynowym chłopaków w starszej kategorii wiekowej, zabrakło dosłownie jednej wygranej piłki przy stanie 10:9 w piątym secie debla. Ostatecznie Monika razem ze swoim partnerem przegrała debla 2:3. W ostatnim secie 10:12 i cały mecz drużynowo w stosunku 2:3.Zobaczyć miny starszych chłopaków, którzy rywalizowali z młodszą od siebie o dwa lata Moniką po pierwszych kilku odbitych piłkach, bezcenne.
Bliźniacy Maciej i Miłosz Rękas są jedyni w swoim rodzaju. Jednego dnia w turnieju drużynowym wszystkie pojedynki wygrywał Maciej a przegrywał Miłosz, a następnego dnia było... na odwrót. Wygrywał Miłosz a przegrywał Maciej. Decydował debel. I taki wygrany debel 3:2 w setach w ostatnim 11:9 nad reprezentantami Litwy dał im brązowy medal. Spore wrażenie zrobili wszyscy zawodnicy miejscowego klubu, którzy grali u siebie. Największe Patryk Żyworonek. Ten ma dopiero 12 lat. Jego rodzice mieszkają w USA. On mieszka w internacie przy szkole w Dzonkowie. Od nowego roku razem z nim w internacie będzie mieszkało kilkoro dzieci w podobnym wieku do niego. Większe wrażenie na rodzicach i opiekunach, którzy towarzyszyli swoim podopiecznym, zrobiły jednak warunki w ośrodku w jakim trenują miejscowi. Można powiedzieć, że w Dzonkowie dogoniono świat. Dzieci i młodzież trenowana jest w ośrodku przez 7 trenerów. Na miejscu jest dosłownie wszystko. O basenie i odnowie biologicznej nie będziemy wspominać, bo to oczywista oczywistość, jakby powiedział klasyk.
W takich warunkach wszystkie dzieci chciały by trenować. Do tego jednak trzeba być w ośrodku, jednak dostanie się tutaj nie jest takie proste. Marzą o tym maluchy z całej Polski. Monika pewnie też. Rodzice dzieci, które grały przez ostatni weekend w Drzonkowie, już zapewniają, że w przyszłym roku też przyjadą ze swoimi pociechami na ten turniej do Dzonkowie. Do organizatorów mają dwie prośby. Po pierwsze turniej musi być o jeden dzień dłuższy po to, aby chociaż pół dnia było wolnego i można było zwiedzić Zieloną Górę i drugi postulat jest taki, aby pan Lucjan Błaszczyk przeprowadzić dla dzieci urodzonych tak samo jak on, 28 grudnia i później, specjalny dwugodzinny trening.