Ta historia jest smutna i niestety nie ma happy endu. 77-letni zielonogórzanin rozwiódł się ze swoją 70-letnią żoną. Po rozwodzie żyli jednak pod jednym dachem w bloku przy ul. Węgierskiej w Zielonej Górze. Mieli oddzielne pokoje, ale korzystali ze wspólnej kuchni i łazienki. Jak pokazało życie, nie było to najlepsze rozwiązanie dla byłych małżonków. Aleksander M. obserwował jak jego żona się zmienia. Z dnia na dzień promienieje. Jego zapowiedzi, że „żona wróci do niego na kolanach” się nie sprawdzały. Janina M. wypiękniała i co najgorsze - poznała kogoś, z kim na nowo zaczęła układać sobie życie. To 77-latka denerwowało najbardziej. Nie mógł patrzeć na tryskającą energią byłą żonę. Nie znosił, jak wychodziła z domu, nie wiadomo gdzie i wracała cała w skowronkach.
CZYTAJ: Życie Patrycji zostało brutalnie przerwane. Te nagrania przywołują wspomnienia... [WIDEO, ZDJĘCIA]
Tego dnia mężczyzna nie wytrzymał. Rzucił się na żonę z dłutem w ręce. Potem chwycił za tłuczek do mięsa i uderzał z całych sił. Kobieta nie miała szans, żeby przeżyć ten brutalny atak. Po wszystkim zdesperowany senior poszedł na wyższe piętro wieżowca, w którym wspólnie mieszkali i wyskoczył. Spadł na daszek przed blokiem i niestety tego upadku nie przeżył.
Sąsiedzi pary są zdruzgotani. Mówią, że nie słyszeli żadnych krzyków z tego mieszkania. - Prowadzimy śledztwo w tej sprawie. Na pewno zostaną przeprowadzone sekcje zwłok - mówi Super Expressowi Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.