Zielonogórskie pogotowie dostało wezwanie do jednego z wieżowców, gdzie mieli przebywać dziwnie zachowujący się nastolatkowie. Po przyjeździe na miejsce jeden z nich zaczął być agresywny, chwilę później prawie zasnął.
- Kiedy pierwszy zespół dojechał na miejsce okazało się, że jeden z chłopców przebywał na 5. piętrze wieżowca. Pozostali dwaj w mieszkaniu na 3. piętrze. Jeden z nich była agresywny, zaatakował ratownika medycznego, następnie zaczął wymiotować - powiedział nam Robert Górski, lekarz pogotowia ratunkowego, który był na miejscu.
Dopalacze to wciąż wielkie zagrożenie, bo nie wiadomo co zawierają i jaką podać odtrutkę.Wielokrotnie zdarzało się, że nawet młodzi ludzie umierali, bo wpadali w ostrą niewydolność oddechową.
Nie wiadomo skąd nastolatkowie wzięli dopalacze. Sprawą zajmuje się zielonogórska policja.