We wtorek, 20 lutego, Leokadia Sztranc do Zielonej Góry świętowała swoje setne urodziny. Zdrowie zawdzięcza codziennej porcji uśmiechu i radości. Szczęśliwa jubilatka swoje urodziny świętowała w gronie rodziny.
Leokadia Sztranc urodziła się urodziła się w 1924 roku w Rudziszkach koło Wilna. Podczas II wojny światowej trafiła na robot przymusowe do Niemiec, do gospodarstwa pod granicą z Francją.
– Mama opowiadała, że trafiła dobrze, do antyfaszystów. Wspominała, że portret Hitlera mieli za szafą – mówi Krystyna Sztranc, córka pani Leokadii.
Po wojnie na krótko trafiła do rodziny Poznania i pod koniec lat 40-tych osiadła w Zielonej Górze.
W Zielonej Górze pracowała w fabryce szczotek, w mleczarni a potem w kuchni bursy szkolnej przy ul. Botanicznej. To tam poznała swojego męża. Zdecydowaną większość życia spędzili razem w szczęściu w Zielonej Górze.
Sekretem zdrowia pani Leokadii, jak sama mówi jest uśmiech.
– Mama zawsze jest uśmiechnięta, to codzienna naprawdę szczera radość daje je zdrowie – mówi pani Krystyna.
I to było doskonale widać na urodzinach. Jubilatka niemal cały czas była uśmiechnięta i co jakiś czas żartowała.
Dziś pani Leokadia cały czas ma doskonały humor. Trochę niedosłyszy i już nie czyta książek, co było jej pasja. Za to czytania gazety codziennie przy herbatce nie przepuści.
Na urodzinach pani Leokadii pojawił się Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. Jubilatka nie kryła zaskoczenia odwiedzinami. Od włodarza miasta stulatka dostała życzenia kolejnych stu lat w zdrowiu, prezent oraz kwiaty.
– Dziękuję bardzo za te wszystkie kwiatki i prezenty. Panu również życzę wiele zdrowia – śmiała się pani Leokadia.