- Wskazywałem ratownikom medycznym, gdzie najbardziej ich potrzebujemy. Najpierw pomagali Poli. Wiedziałem, że ratownicy robią wszystko, co w ich mocy, żeby ratować dzieci. Nigdy bym nie przypuszczał, że to się może skończyć w ten sposób, że Pola jest tak bardzo mocno poszkodowana, bo cała siła uderzenia poszła w przód. W prawą, przednią stronę. Stałem tam kilka godzin i analizowałem to. Pola musiała uderzyć skronią w coś – opowiada Braun.