Do wypadku w Klenicy doszło kilka tygodni temu (16 kwietnia). Mały Michałek bawił się z bratem Antosiem na podwórku przed domem babci. W pewnym momencie doszło do przykrego zdarzenia. Dziecko wpadło do szamba. Nieprzytomne dziecko było reanimowane do czasu przylotu śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Następnie zostało przetransportowane do szpitala w Poznaniu. Jednak walka o życie małego chłopca nie zakończyła się tylko na pobycie w placówce.
Czytaj również: Zielona Góra. Mała Zosia rozcięła sobie język. Czekała DOBĘ na zabieg przez COVID!
- Jego stan jest ciężki, Michałek wciąż ma np. specjalną dziurkę w szyjce, bo nie potrafi samodzielnie odkaszlnąć. Czasami się wybudza, ale jest wtedy zdezorientowany, nie potrafi złapać koncentracji. Był długo niedotleniony, dlatego wciąż czekamy na wyniki badań, czy i jakie zmiany zaszły w mózgu. Michałka czeka teraz bardzo ciężka rehabilitacja, wielu rzeczy będzie się uczył na nowo. Mam nadzieję, że pewnego dnia wróci do zdrowia - opowiada pan Marcin, tata chłopca, w rozmowie z Gazetą Lubuską.
Wkrótce ma zostać zorganizowana zbiórka na rzecz chłopca. Szansą dla Michałka jest rehabilitacja w Warszawie. Rodzina zgłosiła się do Fundacji Avalon, która ma stworzyć subkonto dla dwulatka. - Na razie jesteśmy na etapie załatwiania wszystkich formalności, mam nadzieję, że Michałek zostanie przyjęty. Wierzę, że gdy ruszy zbiórka, znajdą się ludzie o wielkim sercu, którzy pomogą nam w tych trudnych chwilach - mówi dla "Lubuskiej" mama chłopca Andżelika.