Sprawca zbrodni wszystko widział?

Kto stoi za wybuchem paczki? Ekspert: "Przez lornetkę mógł obserwować, jakie są wyniki dostarczenia tej przesyłki"

2022-12-21 13:47

Lekarze walczą o zdrowie i życie rodziny poszkodowanej w wybuchu paczki w Siecieborzycach, a prokuratura prowadzi śledztwo zmierzające du ujawnienia osoby bądź osób, które stoją za zbrodnią. W wyniku eksplozji ciężko ranna została 31-latka i jej dwoje dzieci. Andrzej Mroczek z Collegium Civitas nie wyklucza, że sprawca mógł wszystko obserwować przez lornetkę.

Wybuch paczki w Lubuskiem. Ekspert przypomina, by uważać na przesyłki

Nie milkną echa wybuchu paczki w Siecieborzycach w województwie lubuskim, w wyniku czego ciężko ranna została 31-letnia Uszula S. i jej dwoje dzieci: 7-letnia dziewczynka i 2-letni chłopiec. Wszyscy trafili do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, gdzie przeszli operacje. Ich stan jest ciężki, ale stabilny. Na leczenie rodziny i naprawę zniszczonego wskutek eksplozji domu ruszyła zbiórka. Prokuratura prowadzi w tej sprawie śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa kilku osób.

Ekspert Collegium Civitas ds. terroryzmu i terroru kryminalnego Andrzej Mroczek, komentując to tragiczne wydarzenie w rozmowie z PAP, przypomniał, by nie otwierać przesyłki, której się nie spodziewaliśmy i nie zamawialiśmy. - Jeżeli istnieje możliwość, to potwierdźmy przez kogo została nadana - zaznaczył. Wskazał też, że materiały wybuchowe mogą zostawiać na paczkach tłuste plamy. Takie przesyłki mogą też wydzielać ostrą woń np. acetonu czy chemikaliów, a ich ciężar jest nieadekwatny do opakowania. To powinno zwrócić uwagę odbiorcy.

W Siecieborzycach wybuchła bomba dedykowana?

Jak informuje PAP, ekspert zauważył również, że ładunek, który eksplodował we wsi Siecieborzyce, mógł być bombą dedykowaną. - Wiele wskazuje na to, że sprawca kierował się tym, by wyrządzić jak największą krzywdę i zabić - ocenił Andrzej Mroczek. Dodał, że biorąc pod uwagę okoliczności, czyli uśpioną czujność ludzi przed świętami, sprawca mógł założyć, że tego typu przesyłka nie będzie zwracała większej uwagi. Ekspert przypomniał też, że w bomby w przesyłkach pojawiały się już w przeszłości. - W 2001 roku na warszawskim Mokotowie przy ul. Batuty wybuchła bomba w mieszkaniu. Okazało się została nadana na poczcie głównej przy ul. Świętokrzyskiej - mówił Mroczek. Ładunek wybuchowy zabił wtedy niespełna 50-letniego mężczyznę i ranił kolejne trzy osoby. - W środku był płaski, mały radi0budzik, taki jaki można było kupić na bazarach i bateria. Po włożeniu baterii do środka nastąpił wybuch. Zamknął się obwód elektryczny. W środku był plastyczny materiał wybuchowy - powiedział Mroczek.

Jak zaznaczył w rozmowie z PAP, w przypadku eksplozji we wsi Siecieborzyce mogła to być typowa bomba pułapka. - Niewykluczone, że było to jakieś improwizowane urządzenie. Mechanizm był tak zaprojektowany, żeby doszło do inicjacji bomby w momencie, kiedy zostanie naruszony lub otworzony jakiś element - stwierdził ekspert. Podkreślił jednocześnie, że w jego opinii sam ładunek w środku nie był duży. - To nie był bardzo silny ładunek wybuchowy, ale na tyle silny, żeby zrobić krzywdę osobie, która się schyla i rozpakowuje paczkę - powiedział Mroczek.

"Sprawca nawet przez lornetkę mógł obserwować, jakie są wyniki dostarczenia tej przesyłki"

Jak informuje PAP, ekspert Collegium Civitas wskazał jednocześnie, że z jego doświadczenia wynika iż, z reguły kto inny jest konstruktorem bomby, kto inny dostarcza taką przesyłkę, a ktoś inny jest zleceniodawcą. - Z psychologicznego punktu widzenia, bomba to jest nie kontaktowy sposób zadania komuś śmierci. Nie widzimy ofiary w momencie, kiedy dochodzi do wybuchu. Nie wykluczam tego, że z dużej odległości sprawca nawet przez lornetkę mógł obserwować, jakie są wyniki dostarczenia tej przesyłki - powiedział ekspert.

Wybuch w województwie lubuskim - Kto mógł podłożyć bombę?
Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki