Trwa żałoba po śmierci Kuby (17 l.), Wojtka (19 l.), Dominika (19 l.) oraz Weroniki i Kornelii (po 18 l.). Cała piątka zginęła po tym, jak prowadzone przez jedną z dziewcząt audi na ostrym zakręcie wyleciało z drogi. Powinno uderzyć w bariery, tych jednak nie było. Czemu? 29 października inny kierowca z impetem wjechał w nie w tym miejscu. Pojazd przełamał je na odcinku 8 m., po czym zawisł nad taflą wody. Kierowca wyszedł z kraksy bez szwanku…
Nastolatkowie nie mieli takiego szczęścia. Ich rozpędzony samochód uderzył czołowo w betonowy postument. Siła była tak potworna, że zmiażdżone auto przeleciało kilka metrów i zanurzyło się w wodzie. Sekcja zwłok wykaże czy ofiary zginęły w wyniku obrażeń wewnętrznych czy też utonęły.
Rodziny ofiar nie kryją rozgoryczenia, winą za tragedię obarczając urzędników. - To haniebne zaniedbanie, przez tyle czasu nie było zabezpieczeń. Dlaczego tak długo czekano z naprawą?! Gdyby była bariera, to pewnie zostaliby ranni, może nawet ciężko, ale mieliby szanse na przeżycie! - mówią bracia ofiar, Jordan Walkowiak i Adrian Gwoździński.
Jak powiedział nam starosta świebodziński Zbigniew Szumski, po październikowej kolizji wdrożono postępowanie, którego celem było uzupełnienie brakującego odcinka barier i było ono już na ukończeniu. - Tymczasowo postawiono znaki i zapory ostrzegawcze, ale przede wszystkim jest w tym miejscu ograniczenie prędkości do 60 km/h - tłumaczył.
Postępowanie mające wyjaśnić przyczyny dramatu prowadzi teraz świebodzińska prokuratura.