Poprawia się stan głodzonej przez rodziców trzyletniej dziewczynki - poinformowała rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze Sylwia Malcher-Nowak. Dodała, że dziecko próbuje siadać, ale cały czas jest karmione bardzo małymi porcjami.
Dziewczynkę do szpitala rodzice przywieźli w niedzielę. Ważyła zaledwie 8 kg, a powinna – 18 kg. Do lecznicy trafiła, kiedy całkowicie przestała jeść i był z nią utrudniony kontakt – mówiła rzeczniczka zielonogórskiej prokuratury okręgowej prokurator Ewa Antonowicz. Rodzice trzylatki zostali zatrzymani i przesłuchani. - Usłyszeli zarzuty stworzenia choroby realnie zagrażającej życiu w postaci niewydolności wielonarządowej spowodowanej przez niewłaściwe żywienie dziecka - powiedziała Antonowicz. Matka dziewczynki to weganka.
Rodzice nie przyznają się się do winy. Wyjaśniali, że dziecko od jakiegoś czasu było apatyczne i nie chciało jeść. Mówili, że dziewczynka spała w dzień, a nie w nocy, wtedy miała też jeść. W czwartek (19.12) Sąd Rejonowy w Świebodzinie aresztował tymczasowo rodziców głodzonej dziewczynki. Ze wstępnej opinii biegłego medycyny sądowej wynika, że dziecko było skrajnie niedożywione i ma zaburzenia w rozwoju fizycznym i intelektualnym. Rafałowi B. i Magdalenie J. grozi kara do 20 lat więzienia.
- Helenka zawsze jeździła w wózku na spacerach, a gdy sąsiedzi się nią interesowali, rodzice odwracali wózek i przykrywali kocykiem - mówią mieszkańcy wsi Okunin, w której mieszka rodzina. - Nikt nie widział, żeby Magdalena była w ciąży, aż pewnego razu zauważyliśmy, że bardzo chudnie - dodają sąsiedzi pary. Ojciec Helenki, były policjant, mówił o córeczce jako o swojej księżniczce. Jego znajomi dodają, że sobie mięsa nie odmawiał. Jego partnerka Magdalena jeszcze do niedawna prowadziła sklep z odzieżą w pobliskim Sulechowie.
Z kolei jak ustaliła dziennikarka "Faktu", ojciec Helenki zaopatrywał się u lokalnego rzeźnika. - Ten ojciec przychodził do mnie po towar od czasu do czasu. On był taki wygadany, a ona jak szła na spacer z dzieckiem, to nawet dzień dobry nie powiedziała, taka zamknięta w sobie, nieutrzymująca z nikim kontaktu - powiedział "Faktowi" sąsiad rodziny.
- Mnie to dziwiło, że 3,5-letnia dziewczynka jest wożona w spacerówce z budką, nie siedziała, tylko zawsze na leżąco. Nawet się zastanawiałam, czy nie jest chora. To dziwne, że ponad trzyletnie dziecko nie biega. Ten ojciec, jak ktoś tylko przystanął, to od razu odwracał wózek - opowiadają mieszkanki Okunina, z którymi rozmawiała dziennikarka "Faktu".