Spektakl "Imię" przerwany przez aktorów. Interwencja policjanta z Zielonej Góry
Aktorzy występujący w spektaklu "Imię", który miał się odbyć w Zielonej Górze, przerwali przedstawienie po sytuacji, do jakiej doszło po interwencji policji. Wydarzenie rozpoczęło się w niedzielę, 17 września, w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego, ale ok. godz. 16 na miejsce wezwano mundurowych. Dlaczego? Okazało się, że część widzów zostawiła swoje samochody na wąskiej drodze, gdzie obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Był to jednocześnie jedyny dojazd do obiektów uczelni i budynków mieszkalnych znajdujących się przy ul. Szafrana. Co więcej, na tej ulicy był znak zakazu (B-36) wraz z tablicą informującą o możliwości odholowania pojazdu na koszt właściciela (T-24), więc policja musiała interweniować. Funkcjonariusz po konsultacji z pracownikiem ochrony, który jednak nie powiedział mu o trwającym spektaklu, a o "jakimś spotkaniu", wszedł do auli, gdzie za zgodą widzów przekazał informację o źle zaparkowanych autach, których było 8. Mężczyzna nie wchodził podczas przedstawienia, w którym występują m.in. Małgorzata Foremniak i Wojciech Malajkat, na scenę.
- Kierujący, którzy wyszli przeparkować swoje samochody, nie zostali ukarani mandatem karnym za popełnione wykroczenie (mandat za to wykroczenie wynosi 100 zł, kierujący otrzymuje również 1 punkt karny), tylko zostali pouczeni. Uniknęli oni również kosztów związanych z holowaniem (550 zł) i parkowaniem (40 zł za jedną dobę) pojazdów na parkingu firmy pomocy drogowej - informuje policja w Zielonej Górze.
Aktorzy przerwali spektakl. "Ręce im opady i zeszli ze sceny"
Do przerwania spektaklu przez aktorów nie doszło od razu po komunikacie policjanta, ale dopiero później, gdy ludzie ruszyli do swoich samochodów.
- Na początku się przestraszyłyśmy. Ja nie wiedziałam, że to jest policjant. Dopiero jak się odwrócił to zobaczyłam napis policja. Wejście policji było raz, a później przerywali ludzie, którzy wracali. Mówili, że jeszcze czyjś samochód został. Nawet jeden pan chciał czytać numery rejestracyjne. Ale wtedy już aktorom ręce opadły i zeszli ze sceny - powiedziała RMF FM pani Wiesława, uczestniczka spektaklu w Zielonej Górze.
Nadal czekamy na komentarz organizatora przedstawienia w tej sprawie.