Pożar w kamienicy przy ul. Wąskiej w Zielonej Górze wybuchł w poniedziałek (3 stycznia) ok. godz. 19. Wydobywający się z górnego piętra budynku dym jako pierwsi zauważyli dwaj policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze. Jeden z nich natychmiast zawiadomił o pożarze dyżurnego, a następnie obaj wbiegli do płonącego budynku ewakuować lokatorów. Funkcjonariusze pukali do wszystkich drzwi i wyprowadzali mieszkańców na zewnątrz. Jeden z policjantów wbiegł również na strych, gdzie znalazł nieprzytomnego mężczyznę leżącego na podłodze. Obaj policjanci wynieśli go z kamienicy i przekazali ratownikom. Poszkodowany mężczyzna został został przewieziony do szpitala w Nowej Soli.
- W pewnej chwili do policjantów podeszła kobieta, która zaczęła krzyczeć, że jeszcze w mieszkaniu są jej dzieci - relacjonuje podinsp. Małgorzata Barska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze. - Jeden z policjantów, nie wahając się ani chwili, wbiegł ponownie do środka i ryzykując swoim życiem ponownie przeszukał mieszkania w budynku. Na szczęście okazało się, że dzieci nie było w kamienicy - były u kolegi w innym domu.
W chwili wybuchu pożaru w kamienicy znajdowało się 8 osób. Na szczęście wszystkim udało się w porę opuścić budynek.
W akcji gaśniczej uczestniczyło 15 zastępów straży pożarnej. Choć pożar udało się ugasić po godz. 20, mieszkańcy kamienicy nie wrócili do swoich mieszkań. Budynek został mocno uszkodzony – dach i poddasze spłonęły niemal doszczętnie. O tym, czy kamienica będzie nadawała się do zamieszkania zdecyduje inspektor nadzoru budowlanego.
Cztery ewakuowane z kamienicy osoby spędziły noc u swoich rodzin. Pozostałym nocleg zapewnił zielonogórski magistrat.
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Jej ustaleniem zajmie się biegły z zakresu pożarnictwa.
Polecany artykuł: