Spis treści
- Miasto-widmo schowane w lesie w Lubuskiem
- DAG Alfred Nobel miało być sekretem
- Ruiny poniemieckiej fabryki przyciągają tłumy
Miasto-widmo schowane w lesie w Lubuskiem
Słyszeliście o Krzystkowicach? Z pewnością nie, bowiem na aktualnych mapach nie ma już takiego miejsca. Niegdyś jednak istniało i - co ciekawe - miało być ukryte przed całym światem! Jak więc można je znaleźć? Okazuje się, że obecnie jest to zachodnia część Nowogrodu Bobrzańskiego (pow. zielonogórski). To lokalizacja, która skrywa straszne historie sięgające czasów II Wojny Światowej, bowiem wówczas funkcjonowała tam niemiecka fabryka amunicji - Kombinat DAG Alfred Nobel Krzystkowice.
DAG Alfred Nobel miało być sekretem
DAG Alfred Nobel to dowód na to, że niepozornie wyglądające lasy w naszym kraju nadal skrywają tajemnice. Ukryta w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego poniemiecka fabryka amunicji to miejsce, do którego prowadzi zwyczajna ścieżka. Nagle jednak oczom spacerowiczów ukazują się m.in. tory kolejowe, konstrukcje i ruiny budynków, mające przerażającą historię.
Historia powstania DAG Alfred Nobel
Budowa kompleksu DAG Alfred Nobel zaczęła się w 1939 roku, a projekt od samego początku był całkowicie tajny. Co ciekawe, nigdy też nie określono dokładnego przeznaczenia obecnych tam zakładów, bowiem po wojnie większość dokumentów zabrano lub zniszczono. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że zakład DAG służył do wytwarzania materiałów wybuchowych.
Na 35 kilometrach kwadratowych znajdowały się nie tylko fabryki, ale również kasyna, bloki mieszkalne, straż pożarna, elektrociepłownia, oczyszczalnia ścieków, specjalna sieć kolejowa z licznymi rampami przeładunkowymi oraz filia obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Więźniowie - jak można się domyślać - byli wykorzystywani jako tania siła robocza.
Do budowy fabryki Niemcy ściągnęli robotników z Belgii, Francji, Czechosłowacji, Holandii, Jugosławii. Pracowali tu Żydzi, a samych Polaków było ok. 5 tys. Wśród nich znajdowali się również mieszkańcy najbliższej okolicy. Przez obóz przewinęło się 20 tys. robotników, choć różne źródła podają, że mogło być ich ponad 40 tys. I to właśnie ci ludzie, zwykli robotnicy, a nie świetnie wyszkoleni eksperci, wykorzystywani byli także przy produkcji amunicji - informuje portal gazetalubuska.pl.
Ruiny poniemieckiej fabryki przyciągają tłumy
Dziś, osoby, które wiedzą o istnieniu poniemieckiej fabryki, chętnie odwiedzają jej ruiny. Warto jednak pamiętać, że wstęp do środka budynków jest zakazany, bowiem większość z nich grozi zawaleniem. Dodatkowo jeśli chcesz udać się na taką wyprawę, przygotuj się na kilkugodzinny spacer, ponieważ teren obiektu jest naprawdę ogromny.