
Około 30-letnia kobieta mieszkała samotnie w domu w niewielkiej wsi Bogaczów pod Nowogrodem Bobrzańskim (woj. lubuskie). Odziedziczyła go po zmarłych dziadkach. Gdy zniknęła w październiku 2024 r., sąsiedzi początkowo myśleli, że może wyjechała. 1 listopada nie odwiedziła grobu swoich dziadków. Nieobecność kobiety wydłużała się w czasie, co wzbudziło niepokój wśród mieszkańców wsi. Zgłaszali to wszędzie, jak twierdzą "gdzie tylko się dało" - informuje "Gazeta Lubuska".
W poniedziałek, 17 marca, na posesji, gdzie mieszkała młoda kobieta, pojawiły się służby. Policjanci i strażacy weszli do opustoszałego domu. Tam dokonali makabrycznego odkrycia. W domu znaleziono zwłoki w stanie znacznego rozkładu - do tego stopnia, że trudno było określić, czy jest to kobieta, czy mężczyzna. Według nieoficjalnych informacji, zmarła osoba miała siedzieć przy kuchennym stole.
- Mogę potwierdzić, że ujawnione zostały zwłoki w stanie znaczącego rozkładu - poinformowała w rozmowie z "Gazetą Lubuską" podinsp. Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze.
Na chwilę obecną można się jedynie domyślać, że jest ciało może należeć do niewidzianej od miesięcy 30-latki.
Sąsiedzi są wstrząśnięci tym, co stało się dosłownie "za płotem". "Odeszła w kwiecie wieku, kiedy mogła naprawdę żyć" - mówią dziennikarzom. Przeraża ich również fakt, że wiele osób, które mieszkają samotnie, umiera i nikt nie interesuje się ich losem. Trudno im również zrozumieć, że nikt wcześniej nie zareagował, mimo, że zgłaszali nieobecność sąsiadki.
Ciało znalezione w domu w Bogaczowie zostało zabezpieczone do sekcji zwłok, by ustalić tożsamość i okoliczności śmierci.