Zielonogórzanie od początku spotkania narzucili swoje tempo gry. Celnie rzucali i zaliczali niewiele strat. Arnett Moultrie dwoił się i troił, by nie dać gospodarzom odskoczyć, jednak jego starania na nic się nie zdały. Stelmet Enea szybko zbudował przewagę, której nie oddał do końca spotkania.
Gorąco zrobiło się w czwartej kwarcie, gdy Rosjanie zniwelowali stratę do 4 punktów. Podopieczni Żana Tabaka zachowali jednak zimną krew. Ważne „trójki” trafił Jarosław Zyskowski, a koncertowo zagrali Amerykanie.
Joe Thomasson rządził i dzielił, a indywidualne akcje rozgrywającego Stelmetu niejednokrotnie wprawiały w osłupienie. Kibicom zgromadzonym w hali CRS-u przypomniały się pewnie dawne rajdy Walera Hodge’a.
Pod koszami nie miał sobie równych Drew Gordon, który w meczu zaliczył double-double zapisując na swoim koncie 18 punktów i 13 zbiórek.