W miniony poniedziałek w nocy, pewien zielonogórzanin idący ulicą Zamkową zauważył mężczyznę, który próbował podpalić duży plastikowy pojemnik na odpady. Świadek nie wahał się ani chwili i natychmiast powiadomił policjantów, sam jednocześnie stał w bezpiecznej odległości, żeby nie stracić z oczu podpalacza do chwili, gdy policyjny patrol dojedzie na miejsce. Gdy podpalacz zorientował się, że ktoś go obserwuje, odszedł w kierunku pobliskiego osiedla, gdzie został zatrzymany przez policjantów.
Okazało się, że osobą odpowiedzialna za podpalenie jest 37-letni mieszkaniec Zielonej Góry. Przy zatrzymanym mundurowi znaleźli zapalniczkę, a świadek wskazał go jako sprawcę podpalenia. Mężczyzna nie potrafił wytłumaczyć policjantom, dlaczego podpalił kontener. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, a podczas przesłuchania żałował tego, co zrobił i wyraził chęć naprawienia strat. Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli od mężczyzny pieniądze w kwocie 3000 złotych.
>>> Janusze kradzieży z Żagania! Zasnęli na robocie w kradzionym samochodzie
37-latek usłyszał dwa zarzuty uszkodzenia mienia, za co kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. Łączna suma strat spowodowanych przez podpalacza, wycenionych przez właściciela pojazdu i Zielonogórski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej to prawie 17 tysięcy złotych.
Czytaj także: Zaczęło się od sprzeczki w sklepie, skończyło brutalnym atakiem. Dopadli 60-latka przed jego domem