Franek urodził w domu. Poród odebrał jego tata
Historia rodziny z Żar wzrusza do łez. To, co wydarzyło się w ich rodzinnym domu na pewno już na zawsze zostanie w ich pamięci. Pani Karolina była w ostatnim trymestrze ciąży. Kobieta zaczęła rodzić. Jej mąż, pan Przemysław zadzwonił po pomoc.
Zgłoszenie trafiło na stanowisko strażaków Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim.
- Wracaliśmy z wypadku, gdy wpłynęło zgłoszenie o rodzącej kobiecie - powiedział w rozmowie z polsatnews.pl kpt. Dariusz Szymura, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego PSP w Gorzowie Wielkopolskim.
Wspólnie z ratownikami ze straży pożarnej na miejsce dotarł zespół ratownictwa medycznego.
- Poród przyjął strażak wraz z ratownikiem medycznym. Urodził się chłopczyk - wspomina w poslatnews.pl pt. Dariusz Szymura.
Zobacz: Anomalia Ebsteina chce zabrać życie Leosia. Maluch przeżywa DRAMAT. Koszty operacji są NIEWYOBRAŻALNE
Żary: Tata przyjął na świecie Franka. Na podróż do szpitala było za późno
Poród w domu w rozmowie z polsatnews.pl wspominają rodzice maleńkiego Franka.
Pan Przemysław odbierając poród użył ręczników, nożyczek i spinaczy do bielizny.
- Byłem już przy dwóch wcześniejszych porodach, więc podszedłem do tego "fachowo" - powiedział reporterom polsatnews.pl, a jego żona, pani Karolina, dodała, że gdyby nie dzielny mąż, sama by sobie nie poradziła.
Franek dostał 10 punktów w skali Apgar
Po tym, jak Franek przyszedł na świat on i jego mama zostali zawiezieni do szpitala.
Tomasz Słotwiński, ratownik medyczny 105. Szpitala Wojskowego w Żarach wyjaśnił w rozmowie z polsatnews.pl, ze zespół medyczny, po upewnieniu się, że zarówno mama, jak i dziecko czują się dobrze przystąpiliśmy do czynności, które miały zapewnić im komfortowy i bezpieczny transport do szpitala.
Maleńki Franek waży 3 kilogramy i ma 51 centymetrów długości. Chłopczyk zdobył "maska", czyli 10 punktów w skali Apgar. Maluch otrzymał po tacie drugie imię.