Jednak portier nie chciał otworzyć szlabanu - bo jak twierdził - nie da się. W efekcie lekarze sami musieli poradzić sobie ze szlabanem. I to zrobili.
- Jest to absurd, bo o godzinie 22 tej szlaban jest podnoszony. Powiedział, że teraz nie ma godziny 22 i że nas nie wypuści, mamy jechać dookoła przez ulicę Waryńskiego. Zagroziłem mu, że jeżeli nas nie wypuści, to wyłamiemy szlaban. Powiedział, że mogę go sobie wyłamać, ale będę musiał za niego zapłacić - mówi lekarz z ekipy pogotowia ratunkowego Robert Górski.
W efekcie lekarz wyłamał szlaban i karetka na sygnale pojechała pomóc chorej kobiecie.
Jak na razie nikt nie pociąga ratowników do odpowiedzialności finansowej za szkodę.