W weekend wyruszył z Zielonej Góry do Boczowa (woj. lubuskie) na rowerze. Wówczas nikt nie mógł przewidzieć, jak tragicznie skończy się ta podróż. Mężczyzna kontaktował się z bliskimi jeszcze w sobotę (18.06) przed południem, przesyłając zdjęcia z trasy – był wówczas w miejscowości Pliszka. Później 69-latek przestał się odzywać. Jego rodzina martwiła się coraz bardziej…
W niedzielę (19.06) ruszyły poszukiwania, w które zaangażowani byli policjanci z kilku jednostek lubuskiego garnizonu. Rowerzysta chciał pokonać ok. 70 kilometrów, więc obszar poszukiwań był spory – a przecież mógł zboczyć z drogi, wybrać inną trasę… Mundurowi ruszyli w teren i zaczęli poszukiwania rowerzysty.
69-letni rowerzysta – jak podaje TVN24 – został odnaleziony w lesie w powiecie sulęcińskim – między miejscowościami Gądków i Garbicz. Policjanci dotarli do niego w niedzielę wieczorem. Był w fatalnym stanie.
– Mężczyzna był silnie odwodniony i wyczerpany. Pomimo długiej reanimacji, zarówno przez policjantów, jak i ratowników medycznych, jego życia nie udało się uratować – przekazał w poniedziałek rano w rozmowie z TVN24 podinsp. Marcin Maludy, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Okoliczności zaginięcia, zasłabnięcia i śmierci 69-latka ma wyjaśnić trwające śledztwo policji i prokuratury. Miniony, gorący weekend także na Lubelszczyźnie przyniósł ogromne upały z temperaturami powyżej 35 stopni Celsjusza. Rowerowa wyprawa w takich warunkach mogła skończyć się tragicznie. Dokładne okoliczności tragicznej w skutkach podróży będą wyjaśniane.