Do komisariatu na osiedlu Pomorskim w Zielonej Górze zgłosił się 37-letni Ukrainiec, który powiadomił, że dzień wcześniej został napadnięty i pobity przez trzy nieznane mu osoby: dwóch mężczyzn i kobietę. 37-latek skarżył się, że napastnicy zabrali mu pieniądze, telefon komórkowy, słuchawki i różne inne przedmioty, które miał przy sobie. Policjanci szybko zatrzymali troje podejrzanych o rozbój. Zostali oni zatrzymani następnego dnia po napaści, na terenie osiedla Pomorskiego. Pokrzywdzony rozpoznał dwóch mężczyzn i kobietę. Okazało się, że 37-latek padł ofiarą własnej dobroci. - Gdy zobaczył jednego ze sprawców rozboju, chciał mu pomóc widząc, że ten źle wygląda. Zaproponował, że kupi mu kawę i coś do jedzenia - mówi podinspektor Małgorzata Stanisławska z KMP w Zielonej Górze.
29-latek zgodził się na pomoc, a następnie zaprowadził Ukraińca do pobliskiego baraku. Tam zastali 38-letnią kobietę i 35-letniego mężczyznę, którzy poprosili, żeby obywatel Ukrainy kupił im coś do jedzenia i alkohol. Ten zgodził się bez wahania i poszedł z jednym z mężczyzn do pobliskiego marketu, gdzie zrobił zakupy dla całej trójki. Gdy wrócili, troje potrzebujących w bardzo nietypowy sposób okazało "wdzięczność" dobrotliwemu 37-latkowi. Mężczyzna został pobity i okradziony. Ukrainiec sprawę zgłosił na policję następnego dnia.
Sprawcy rozboju to osoby dobrze znane policjantom i często zatrzymywane za podobne przestępstwa. Grozi im od dwóch do dwunastu lat pozbawienia wolności. Obaj zatrzymani mężczyźni będą odpowiadać w warunkach recydywy, co oznacza, że grozi im nawet do osiemnastu lat pozbawienia wolności. Decyzją Sądu Rejonowego w Zielonej Górze wszyscy troje zostali tymczasowo aresztowani na trzy miesiące. Sprawa jest prowadzona pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze.