Zielona Góra. Lekarze uratowali Nikosia, gdy był w brzuchu mamy
O sukcesie zielonogórskich lekarzy możemy przeczytać na stronie internetowej Szpitala Uniwersyteckiego. Pani Joanna była w 25 tygodniu ciąży. Życie małego Nikosia, który czekał na przyjście na świat, było zagrożone. – Gdy pacjentka trafiła do nas kilka tygodni temu, badania wykazały skrajnie ciężki obrzęk uogólniony płodu – mówi kierownik Klinicznego Oddziału Położniczo-Ginekologicznego dr n. med. Agata Kuszerska, perinatolog. – Zastanawialiśmy się, czy dziecko przeżyje kilka dni. Było w 25 tygodniu. To skrajny wcześniak, bardzo chory, który po konsultacjach z neonatologami nie miał szans na przeżycie. Obrzęk obejmował całe ciało płodu oraz przesięki do brzuszka i serca płodu - dodaje.
Zobacz również: Dopiero co urodziła pięcioraczki, a wygląda… KWITNĄCO. Zobacz zdjęcia!
Potrzebne było przeprowadzenie badań które w terminologii lekarskiej nazywa się kordocertezą. To inwazyjna metoda diagnostyczna, polegająca na pobraniu krwi z pępowiny płodu. Celem zabiegu, który odbywa się pod kontrolą USG, jest uzyskanie krwi płodowej do dalszych testów. Przeprowadzone badania u pacjentki wykazały bardzo ciężki i rzadki konflikt serologiczny, który spowodował głęboką anemię u płodu. Konieczny był skomplikowany zabieg, polegający na przetoczeniu krwi maluchowi.
Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie. Do czasu, gdy mały Nikoś znów dał o sobie mocno znać! Dwa tygodnie po przyjęciu pacjentki rozpoczął się poród. Jak podaje zielonogórska placówka, chłopiec po urodzeniu ważył 1350 g. W krótkim czasie jednak zszedł do swojej należnej wagi, czyli 950 g.
Zobacz również: Operowali serce matki, gdy rodziła Ewę. Niesamowita akcja śląskich lekarzy
Zabieg, dzięki któremu Nikoś przeżył, jest ewenementem w skali województwa. Do tej pory nikt takiego typu leczenia, ani w zielonogórskim szpitalu, ani innej lubuskiej placówce się nie podejmował. Chłopiec nadal jest w stanie ciężkim, ale stabilnym. Lekarze są dobrej myśli. Obecnie wcześniak jest pod opieką neonatologów.