Polecany artykuł:
Do zdarzeń dochodziło w lipcu. Mężczyzna bestialsko zabijał jeże. W sumie było to kilkanaście stworzeń. Przemysław P. przyznał się do winy, ale na pytanie dlaczego to robił nie potrafił odpowiedzieć. Nie pojawiał się na rozprawach, na ogłoszeniu wyroku również go nie było.
- Swoimi zachowaniami oskarżony godził w jedną z najważniejszych dóbr, jakim jest życie zwierząt, a bestialstwo jego postępowania zasługuje na najwyższe potępienie - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Liwia Olszewska.
Z wysokości kary nie do końca są zadowoleni obrońcy zwierząt. Reprezentująca ich w sądzie, mecenas Mirella Grzęda, twierdzi, że kara mogłaby być wyższa. Choć najważniejsze, że oskarżony nie uniknie kary i trafi do więzienia.
Przemysław P. był już wcześniej karany. Wyrok nie jest prawomocny.
Posłuchajcie co tuż po ogłoszeniu wyroku mówiła mecenas Mirella Grzęda